Najsłabszy film Tarantino :) dla mnie Tarantino zrobił film, który totalnie nie pasuje to całej twórczości... po 30 minutach chcę sie ten film po prostu wyłączyć bo wieje totalną nudą... dopiero pod koniec filmu jest mały ułamek Kłentina
ja mam odwrotne odczucia poczatek jest znakomity a cała akcja związana z operacją "kino" jest nudna i bzdurna
zgadzam się z osobą wyżej
początek filmu świetny, wątek z bradem pitem rówinież dobry, ale wątek związany z tą żydówką i akcją kino jakiś taki bez sensowny zresztą bardzo nie realna wręcz kosmiczna była dla mnie sytuacja,że najważniejsze osoby, głowy III Rzeszy spotkały się razem w jednym budynku ,przecież to aż się prosiło o zamach ;)
nie mówię, że początek był zły, ale po Tarantino spodziewam się innych filmów :)
ja tak samo. niedawno obejrzałem Kill Bill i Pulp Fiction, nabrałem ochoty na więcej i znalazłem film Tarantino o II wojnie myśle sobie super film, a tu takie gówno
chyba ogladaliscie jakis inny film ... to nie byl tarantino, nie pasuje do jego tworczosci ?? no prosze was, maria1710 mnie po prostu rozlozylas ... no jasne bo w filmie takie rzeczy to nie mozliwe hahah /tylko w realu i tylko w polsce potrafia najwazniejsze osoby zapakowac do jednego samolotu ;)/ ja sie swietnie bawilem caly film zal mi waszego czasu, na prawde
Może ja się dołączę do dyskusji:
- iście krwawa jatka na finał,
- dosadność - jak fruwają kończyny w powietrzu i krew leje się strumieniami, to wszystko jest "podane na tacy" i nic nie jest pominięte (np. skalpowanie),
- świetni aktorzy, dobrze obsadzeni,
- dialogi ("scena włoska"!),
- specyficznie dobrana muzyka (misz-masz klasyki i muzyki francuskiej),
- namiętne ubijanie bohaterów, których widz zdążył już polubić (ostał się tylko Aldo z kumplem),
- łączenie gatunków (dramat, film wojenny, kino klasy B w jednym),
- sam Tarantino w ciekawej roli (pierwszy oskalpowany nazista),
- i pewnie wiele innych.
czuje sie tak jakbym mial komus wytlumaczyc ze nasz Uklad Sloneczny to system heliocentryczny ... dziekuje Budziol za odp.
klimat filmu , czarny humor czy absurd wydarzen filmowych chyba mowia same za siebie, to chyba raczej pasuje do Tarantino niz do Bergmana no nie ??
nie wspominajac takich rzeczy jak podzial fabuly na zatytulowane rozdzialy, see: pulp fiction, nawiazania do popkultury, i innych filmow, dlugie efektowne dialogi,
czyms jeszcze mam cie oswiecic ??
absurdy, rozdzialy w filmie, czarny humor i krwawa jatka nie sprawiaja ze film jest dobry. To najslabszy film w dorobku tarantino. Daleko mu do kb czy pulp fiction.
Swego czasu (po pierwszej projekcji) też nie wykazywałam entuzjazmu - film wydawał mi się za długi i przegadany. Po roku wróciłam i odkryłam wiele nowych smaczków, które uciekły mi pierwszym razem. Z tego powodu teraz z czystym sumieniem mogę dołączyć się do grona entuzjastów tego obazu. Mimo to, rozumiem, jeśli ktoś uważa obraz za słaby.
Dla mnie Tarantino nie udał się przede wszystkim w Jackie Brown.
tu sie zgodze. Wczoraj mialem 2gie podejscie do filmu...niestety nie wytrzymalem...wiem ze ten film to fantazja Tarantino, ale byl tak niewiarygodny...a ja niestety mam ta wade ze sie czepiam np uzbrojenia czy szczegolow....np uwielbiam Braveheart, mimo ze jest pelen bzdur, ale jest swietnie nakrecony, natomiast bekarty...uch...wylaczylem po polowie i odpalilem blade runnera :P
Tarantino o tym filmie powiedzial: "To nie jest film historyczny, tylko film zajebisty". To tyle...
spodziewales sie po Tarantino, ze opowie kawalek historii i nic nie zmieni, ze sobie nie pofantazjuje ? Hmmmm....
nie znałem wtedy na tyle jego twórczości, ale teraz wiem, że jego filmy z prawdziwą historią w tle należy omijać szerokim łukiem
dobrze powiedziane...ale ja jakos nie potrafie sie dobrze bawic na filmie o tym wycinku historii...takie filmy mnie zwyczajnie nie smiesza. Pomine ansurdy na ktore jestem uczulony ;)
swietna logika kolegi powyzej, Tarantino powinien robic takie filmy jakie mu sie podobaja :D bo inaczej sa to zle filmy ... jak chcesz ogladac filmy z prawdziwa historia to jest national geographic i planete na satelicie ;p
to nie jest kwestia logika ale gustu... jak na film tarantino, byl on wyjatkowo nudny a postacie bardziej plaskie i jednowymiarowe niz zazwyczaj. Daleko Bastardom do Pulp Fiction.
Chcialam cos napisac, jakos to wszystko podsumowac, ale na usta cisnie mi sie tylko PIP, PIP, PIP!
To tak jakby ktos obejrzal film Davida Lyncha i powiedzial, ze mu sie nie podobal, bo byl za bardzo "pogmatwany".
Jesli nie masz dystansu do odjechanych wizji rezysera, to nie siegaj po jego filmy, bo sie zmeczysz...
caly problem polega na tym ze ja lubie wizje Tarantino , i na Pulp Fiction np swietnie sie bawilem. Ale Bekarty mu nie wyszly moim zdaniem. Kwestia gustu. PIP. ;)
tobie nie podeszlo ok, ale to twoja ocena filmu a nie wizja tego jaki powinien byc
ja sie dobrze na nim bawilem dla odmiany