Guess who's back..back again...Quentin's back...tell a friend :):)
Po ostatnim filmie Tarantino, postanowiłem sobie, że nie będę czytał żadnych opinii zanim nie obejrzę filmu. DeatProof okropnie mnie rozczarował, i z lekką rezerwą podszedłem do Bękartów (chociaż lepiej by brzmiało 'Benkartów').
Cóż mogę powiedzieć? Jak dla mnie, film jest fantastyczny.
Zacznę od gry aktorskiej.
Christopher Waltz w roli Pułkownika Hansa Landy wypadł wyśmienicie, i odważę się powiedzieć, że skradł show Bradowi Pittowi :)
Oczywiście Brad stanął na wysokości zadania, podobnie jak Eli Roth oraz świetny Til Schweiger. Do tego dochodzi Daniel Bruhl i Diane Kruger. Aktorstwo naprawdę na wysokim poziomie.
Jeśli chodzi o sam film.
Od pierwszych minut wciąga i nie pozwala się oderwać ani na moment.
Historii nie będę streszczał, bo i po co?
Mamy tu świetny dialogi, świetną muzykę, świetne zdjęcia. Film jest momentami krwawy, momentami śmieszny, momentami dramatyczny, ale najważniejsze co mogę powiedzieć, to to, że Q.T. stworzył dzieło na miarę Wściekłych Psów czy Pulp Fiction....
Można oczywiście czepiać się szczegółów, wytykać pojedyncze błędy, ale powiedzmy sobie szczerze, nie ma filmów idealnych.
Na chwilę obecną moja nota 10/10
Gorąco polecam