Muszę przyznać... dawno się tak nie bawiłem. Dziesiątki odniesień do kina w kinie... zapomniałem o tym, że siedzę w sali kinowej. Po prostu czułem się jak pieprzony bękart, który bawi się tym co ogląda. Ogromny plus za zajebiste dialogi, błyskotliwe wypowiedzi... Pierwsze 10/10 dla Quentina od Pulp Fiction. Wracasz do szczytowej formy Tarantino :P