ot tyle jeśli chodzi o moją opinię. Dlaczego? ot film jak dla mnie poza waleniem w pysk bejsbolem nie reprezentuje nic więcej. no ale ja chyba należę do ginącego gatunku, który Tarantino kojarzy głównie z Pulp Fiction :)
Nie zgodzę się z Tobą. Przecież scena z "waleniem w pysk bejsbolem" była raptem jedna. Nie bardzo rozumiem również tych, którzy narzekają na zbytnie epatowanie przemocą w Bękartach. Nie było jej znowu aż tyle, najbardziej sugestywnie przedstawiał się dla mnie widok przebijanego kulami Hitlera, który widoczny był przez raptem kilka sekund :P
Podobała mi się recenzja w Wyborczej, z czwartku, gdzie autor wysnuł tezę, że śmierć Hitlera i śmietanki III Rzeszy w kinie jest osobistą rozprawą reżysera, który w jakimś stopniu uosabia kino, z nazizmem. Coś w tym rzeczywiście jest.
"Podobała mi się recenzja w Wyborczej, z czwartku, gdzie autor wysnuł tezę, że śmierć Hitlera i śmietanki III Rzeszy w kinie jest osobistą rozprawą reżysera, który w jakimś stopniu uosabia kino, z nazizmem. Coś w tym rzeczywiście jest."
A co?
Co? Hmmm... Po prostu to ciekawa teza, nie wiem, czy reżyser mógł rzeczywiście traktować II wojnę światową tak osobiście, żeby aż się z nią "rozprawiać".
Masz rację, sorry, boss, ale wyluzuj trochę. Spodziewasz się, ze niczego nt. fabuły filmu się nie dowiesz czytając forum przed obejrzeniem?
Na podstawie Twojego komentarza można odnieść wrażenie, że widziałeś jedynie scenę z bejsbolem. A 60% część filmu, którą stanowiły dialogi, po prostu pominąłeś :)
Tarantino jest reżyserem specyficznym, ale Ameryki nie odkryłem:) filmu niestety jeszcze nie widziałem, ale nie mogę się doczekać. Dlaczego? Obejrzałam większość filmów Tarantino i na żadnym się nie zawiodłem. To się nazywa marka. Może powodować, że reżyser przestanie się przykładać, będzie tworzył cokolwiek bo i tak pod jego nazwiskiem sprzeda się jak świeże bułeczki. Ale nie, geniusz Tarantino polega na tym, że robiąc arcydzieło, chce, aby kolejny film był arcy-arcy dziełem i tak bez końca. A najlepsze: że udaje mu się to wspaniale:)