PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=210898}

Babel

2006
7,4 174 tys. ocen
7,4 10 1 173524
7,0 46 krytyków
Babel
powrót do forum filmu Babel

film niezły nawet niezły z plusem ale i tak stawiam na miasto gniewu jest o wiele lepsze

ocenił(a) film na 8
Edix

Rzeczywiści, miasto gniewu jest o niebo lepsze. W babelu niepotrzebne są te watki z seksualnością tyc dzieci. obydwa oczywiście są godne polecenia :p

Edix

"Och jestem wspaniały podoba mi się film który dostał Oscara i go rozumiem hehehe znam się na filmach" - czy tak myślicie wychwalając "Miasto gniewu"?
Akademia Filmowa już od wielu lat nagradza filmy przy których nie trzeba się zbyt wiele namyślec, pomijając najlepsze. W tym roku oleją "Babel" na rzecz... no właśnie, czego? Pewnie kolejnego tylko przyzwoitego musicalu /"Dreamgirls"/.
W "Mieście gniewu" nie ma ani jednego tak dobrze skonstruowanego bohatera, ani jednego tak dobrze przeanalizowanego zdarzenia, nie mówiąc o doskonałym montażu /jakim cudem "Miasto..." wygrało z "Wiernym ogrodnikiem"???/, muzyce /chociaż akurat to w "Mieście..." było niezłe/ i zdjęciach.
"Babel" jest o niebo lepszy.

ocenił(a) film na 6
Howler

Filmu "Babel" jeszcze nie widziałam (notabene nie spieszy mi się, "21 gramów" mnie rozczarowało), ale czuję się w obowiązku stanąć w obronie "Miasta gniewu" i ludzi, którym się ten film podobał. :) Dlaczego dyskredytujesz czyjeś upodobania, nadając im naiwne pobudki? Wielokrotnie zdarzało się, że Oscara dostawały filmy nie trafiające w mój gust. W tym akurat przypadku jestem skłonna bić brawo Akademii (no, jeszcze "Brokeback Mountain" mogło być zwycięzcą ex aequo ;)). Nie zgadzam się, że w "Mieście gniewu" wszystko było podane jak na talerzu. Wręcz przeciwnie. Obraz był wieloznaczny, umykał prostej jednopłaszczyznowej interpretacji. Pokazywał problem uprzedzeń i stereotypizacji w sposób wieloaspektowy, bez wskazywania palcem na oczywiste przyczyny, których... często po prostu nie ma albo są mieszanką tak wielu różnych składników, że nie da się wyekstrahować z nich praprzyczyny. Pokazywał jak powstają samospełniające się proroctwa, jak trudno wyjść poza zaklęte koło społecznych zależności i wdrukowywanych od dziecka poglądów. Jasne, że nie było w "Mieście gniewu" ani jednego dobrze przeanalizowanego zdarzenia, bo o to przecież chodziło - ten złożony problem umyka właśnie możliwości jedynie słusznej i jednoznacznej analizy! Pokazuje tylko zdarzenia, które mają miejsce(lub mogą mieć miejsce) codziennie, wskazuje na ułamki możliwych wyjaśnień, na coś, co w danej chwili może mieć znaczenie, ale do głębi nie dociera, bo nie może dotrzeć. Psychologowie od lat spierają się na czym (u źródła) polega stereotypizacja i jak jej zapobiec (oraz czy to w ogóle wykonalne i do jakiego stopnia). Różne są teorie, każda na swój sposób prawdziwa, każda tłumacząca inną stronę zjawiska, każda do zastosowania, tyle że w różnych sytuacjach. Tę mozaikę teorii i podejść do problemu uprzedzeń i stereotypów znakomicie oddaje zarówno montaż, jak i fabuła "Miasta gniewu".

A "Wierny ogrodnik", którego przeciwstawiasz "Miastu gniewu" znudził mnie, niestety. Zbyt rozwleczony, choć problem, który porusza, jest oczywiście ważki. Ale film, jak na moje gusta, razi nieco sentymentalizmem niektórych scen, no i nuży na dłuższą metę.

Diana

Może rzeczywiście trochę przesadziłem.
Nie uważam "Miasta gniewu" za zły film, ale wydaje mi się, że ludzie go przeceniają /Twoja wypowiedź przypomina wypowiedzi krytyków którzy próbowali dodawac filmowi wartości artystycznej po tym jak wygrał Oscara/, a wygrana z "Brokeback Mountain" i "Capote" była szczytem wszystkiego. Jak dla mnie jest tam co najmniej kilka zgrzytów /np. dziwaczna postac grana przez Thandie Newton/, a poza tym łudząco przypomina "Magnolię" z 2000 r. /całe mnóstwo podobnych postaci i te same zabiegi scenariuszowe, Haggis właściwie tylko umiejętnie wykorzystuje problem rasizmu zbierając nie swoje pomysły/.

Jeśli chodzi o "Wiernego ogrodnika", miałem na myśli tylko i wyłącznie montaż - zdaję sobie sprawę że "Wierny ogrodnik" nie jest doskonałym filmem, ale w tej kategorii nagroda na pewno mu się należała. Mi osobiście bardzo się podobał, ale głównie ze względu na temat. Z drugiej strony film o podobnej tematyce z tego roku - "Krwawy diament" - zdecydowanie mi się NIE podobał.

"21 gramów" jest średnim filmem, "Babel" bardzo dobrym, ale już wyleciał z mojego TOP 5 2006.
Pozdrowienia

ocenił(a) film na 6
Howler

A może, skoro większość ludzi wyraża się o "Mieście gniewu" podobnie i podobne wnioski z tego filmu wysnuwa, nie jest to jednak "dodawanie wartości artystycznej", tylko dostrzeżenie jego obiektywnych walorów? Skąd - znów - Twoje przekonanie, że mnie ani krytykom ten film nie mógł się naprawdę podobać, a tylko chwalimy go, bo dostał Oscara? Notabene, moje wnioski i opinie o "Mieście gniewu" mają raczej więcej wspólnego z moim wykształceniem niż z kierowaniem się recenzjami innych (których zresztą przed obejrzeniem filmu i wyrobieniem sobie o nim opinii nie znałam).

"Capote'a" obejrzałam z dużym opóźnieniem, dopiero przed kilkoma dniami. Film dobry, również niejednoznaczny, do refleksji. Ale na Oscara nie zasłużył. Chwilami zbyt monotonny, były przestoje. Hoffmann dostał swojego Oscara, który mu się bez dwóch zdań należał. Sprawiedliwości stało się zadość.

Dlaczego postać grana przez Thandie Newton była dziwaczna? Jak dla mnie - normalna młoda kobieta.

Mozaikowa konstrukcja fabuły to coś, co wykorzystywane było w kinie nie raz i nie tylko przez Haggisa. Jeśli już sięgać do historii, to można wyciągnąć i "Pulp Fiction". :) Potem "Magnolię", "Amorres Perros", wreszcie także "Hawaje, Oslo". I jeszcze "Na skróty". Ach, zapomniałabym o "Guzikowcach" Zelenki. :) Więc nie jest to grzech jedynie Haggisa i nie jest to też coś tak nowatorskiego, by Haggis chciał postawić na kompozycję i wygrać. Sądzę raczej, że priorytetem były u niego nie względy formalne, ale treściowe. Chciał nakręcić film o stereotypach, a taka układankowa struktura najbardziej mu pasowała do przedstawienia swojej koncepcji. I znów nie mogę się zgodzić, że "Miasto gniewu" łudząco przypomina "Magnolię" (zresztą jeden z moich ulubionych filmów). Owszem, konstrukcyjnie. Podobne postacie? Jeśli przyjąć, że ludzie w ogóle są pod pewnymi względami do siebie podobni, to jak najbardziej. :) Ale takich rozwodnionych paraleli to można się doszukać w każdych dwóch dowolnie wybranych filmach. :) Gdzież w "Mieście gniewu" masz np. dwóch umierających na raka mężczyzn czy gwiazdę seksistowskiego show? :) "Magnolia" to majstersztyk kreacji psychologicznej, a "Miasto gniewu" społeczno-obyczajowej. :) Oba filmy świetne w swoich kategoriach. A że czerpią (oba!) z tych samych wzorców formalnych? Cóż, ważne, że robią to umiejętnie i oprócz manipulowania formą, mają też coś ciekawego do opowiedzenia. :)

ocenił(a) film na 7
Edix

mi to wygladalo na niezla podrobe Crash'a a podroby nigdy nie sa dobre..