Philip Seymour Hoffman już nigdy nie będzie poszukiwany.
Król umarł.
Otruty beznadziejnością świata i jego produktami.
Nie rozumiem strywializowania istoty tytułu filmu postacią Czeczena. To Bachmann był bardzo
poszukiwanym człowiekiem. Służby wywiadowcze Niemiec i USA doskonale wykorzystały człowieka,
który - na ile na to pozwalają konwenanse w tego typu działaniach - próbując metodami cokolwiek
uczciwymi namierzyć cel, który może na jutro poprawić bezpieczeństwo świata, zostaje wyrolowany
przez czujnie śledzących jego śledzenie chłopców i dziewczynki z wyższych stołeczków. Pomęczył
się, poobserwował. Popalił, popił. Porozmawiał i dał doopy. Namierzył i wystawił i płotkę i rekinka.
Cały świat poszukuje takich ludzi.
Obejrzałem dopiero pół filmu (dziś wieczorem drugie pół), ale interpretacja @mumii wydaje mi się trafna. Bohater grany przez Hoffmana wykonuje jakby syzyfowa pracę, napotykając wciąż na irytujący opór tych, co z bezpiecznej oddali pociągają za sznurki.