Heh... Ten film jest płaski i odmóżdżający, a filmy Burtona nie były zwykłą ekranizacją... Te filmy były czymś więcej ponadto pozostawiały miejsce na interpretację, a tutaj - tylko efekty... Fatalnym pomysłem była zamiana Keatona (świetnego) na Kilmera (okropnego) kolejną głupotą była całkowita zmiana klimatu! To już nie jest ten sam mroczny, straszny, klimatyczny Batman! To jakaś kolorowa półkreskówka... Poza tym jak już napisałem film jest płaski... Jednak jednego osobnika trzeba pochwalić - Jim Carrey... Jest świetny... Szalony, dziwny, nienormalny, śmieszny... Wydaje mi się, że ta postać była wzorowana na postaci Nicholsona z jedynki, ale gdyby on w filmie Burtona się pojawił byłbym zachwycony... Szkoda, że tylko jedna postać w tym filmie jest na poziomie postaci z poprzednich filmów (albo przynajmniej starająca się im dorównać)... Przecież postaci z poprzednich filmó to były isnte perłeki... Zagubiony Batman o dwóch osobowaościach (Keaton) - teraz zawsze piękny i cudowny Kilmer... Szalony Joker (niesamowity Nicholson), piękna, tajmenicza Catwoman (najseskowniejsza postać filmowa w historii zagrana przez Michelle Pfeiffer), Pingwin... Dziwaczny i kiczowaty (Danny DeVito), Max Shreck... Demoniczny i zły... (Christopher Walken).... Wszystkie postacie po rpostu zostały świetnioe dobrane i rozpisane... A tutaj mamy po prostu cyrk Joela Schumachera... Chciał chyba się pobawić trochę w Burtona, ale się chłopakowi nie udało... Myślał, że jak zrobi film kiczowaty to dorówna Burtonowi... Nic bardziej mylnego... Nie polecam...