Ten film wyjątkowo pasuje albo po wydarzeniach z Batman Returns, albo po Batman Begins, dlatego ma u mnie specjalne względy. Tak samo jak fakt wprowadzenia wątku Robina i stroju w którym wreszcie nie wygląda jak ciota. Akcje Batmana są świetne, muzyka też niczego sobie. Po raz pierwszy pokazano chałupkę Bruce'a z zewnątrz w dzień i ogólnie okolice:D Widać na filmie jak Bruce'a zdominowała postać Batmana, szczególnie w momentach kłótni z Dickiem :D. Sporo sytuacyjnego humoru, który jest także w Batman Begins i w filmach Burtona.
"- co tam jest? - Martwe żony pana Wayne'a " jest pare rodzynek :D Co jest do dupy ? Ano montaż, który chwilami woła o pomste do nieba ( samolot raz ma skrzydło raz nie, Pan zagadka raz w ręku trzyma duży diament, za chwile mały, potem znów duży itd.itp.). Nie taki tajemniczy, mroczny jak poprzednik, ale też ma fajny klimacik. Dwie twarzy, zamiast siać strach jako zły, odbierany jest przeze mnie jak showman który lubi siać rozpierduche (nie budzi grozy jak Nicholson czy Pingwin). Ja bym widział Tchekyego Karyo. Lee Jones nie pasuje do takich postaci :D I ogólnie mam sentyment do Batmana. Nie do Spidermana, supermana, czy czegoś tam. W Brucie Wayne bardzo często widuje siebie i ogólnie cała koncepcja. :D Jako opowieść o Batmanie 9/10 ( wątek Robina, niektóre dialogi, alfred i jego teksty, postać zagadki, batmobil, humor, rozpierducha w bat-jaskini, sam schemat fabuły) jako film (tragiczny montaż, momentami aktorstwo Lee Jonesa) 6/10. Niechaj będzie 8, ze względu, że kiedy był kinach to się jarałem i za Batmobila, którego duży model mam do dzisiaj na półce mając już 19 lat:D A Batman i Robin to katastrofa na 4/10 :D