Wielu ludzi narzeka na ten film i wynajduje mnóstwo naprawdę dziwacznych powodów. Nie rozumiem tego. Film może się nie podobać, ale po co od razu mieszać go z błotem jakby był najgorszy na świecie. Niecały tydzień temu miałem okazję przypomnieć sobie ten film i muszę stwierdzić, że nadal mi się on podoba. Ja generalnie lubię wszystkie filmy o Batmanie. Tak wyjaśniając po krótce moje zdanie:
1. Postacie:
Batman - Jak dla mnie Kilmer, całkiem przyzwoice wypadł w tej roli. Nie mówię o wielkim aktorstwie, ale fizycznie się sprawdził i zagrał też moim zdaniem nienajgorzej. Fakt, jak to powiedział mój ojciec, mogli wziąć jednak jeszcze przystojniejszego aktora na Bruce'a, ale ten nie był zły. Pasował moim zdaniem na pewno bardziej niż Keaton, z Clooneyem nie bardzo wiem jak porównać. Nie mówię o Bale'u bo to oddzielna seria.
Robin - Wszyscy strasznie jeżdżą na O'Donellu jak na łysej kobyle. Kolejna rzecz której nie rozumiem. Zauważyć trzeba, że jego rola jako pomocnika Batmana jest w tym filmie mocno ograniczona i dopiero w następnym się rozwija. Co prawda Robin mógł być młodszy, ale aż tak strasznie jego wiek nie razi. Reasumując oceniam go pozytywnie.
Dwie Twarze - Tommy Lee Jones moim zdaniem pasował do tej roli z pewnością bardziej niż ten czarnoskóry aktor, który był Dentem u Burtona. Co prawda nie do końca przedstawił Dwie Twarze takiego jak go widziałem w wersji rysunkowej (komiks, kreskówka), tylko bardziej komicznie i chwilami głupkowato, ale nie było to aż tak przesadzone.
Zagadka - Nie da się ukryć, że Carrey jest stworzony do grania ludzi nienormalnych, tak więc nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli. Jego Riddler był moim zdaniem świetny, właśnie taki jak go sobie wyobrażałem. Nie rozumiem ludzi piszących, że był za mało psychopatyczny.
2. Klimat:
Miasto - Niektórzy tak narzekają na ten klimat jakby cała akcja działa się w słoneczne dni, a Batman biegał w pomarańczowym stroju. Po raz kolejny nie wiem czego się tu czepiać. U Burtona (jego filmy nie są dla mnie ideałem Batmana, ale dla większości tak, więc będę sie odnosił do nich) Gotham było miastem dziwnym, nierealnym i tu również takim jest. Poza tym jak ktoś twierdzi, że było za mało mrocznie niech popatrzy chociażby na zakład Arkham. Nie sądzę, żeby dało się go zrobić bardziej mrocznym.
Kolory - Tu gadania jest tyle, że w ogóle załamać się można. Jak komuś tak strasznie przeszkadza kolor niech ogląda czarno-białe filmy, bo tak się składa, że w Batmanie, niestety nie wszystko jest czarne. Chociażby garnitur Zagadki, jak wszyscy wiedzą, w wersji rysunkowej był zielony, więc taki musiał być. To samo tyczy się wielu innych kolorów nie tylko w tej części.
3. Scenariusz
Jak dla mnie historia dobra, pełna akcji, momentami nieco humorystyczna. W ogóle się nie nudziłem. Powiem nawet więcej, po raz pierwszy było tyle Batmana w Batmanie ile powinno być moim zdaniem. Tu nie chce się rozpisywać.
Na koniec chciałem dodać, że nie wiem czy któryś z wielkich krytyków zwrócił uwagę, ale Tim Bruton jest producentem tego filmu.
To tyle co chciałem napisać, jestem gotów na wszelką krytykę, pouczanie co do daty prima aprilis i nawet wysyłanie na leczenie psychiatryczne. To jest moje zdanie i cieszę się, że się nim podzieliłem. Ode mnie film dostaje 10/10.