Czemu, ach czemu odebrali reżyserię serii Burtonowi po dwóch całkiem udanych częściach?
Czy wie ktoś o istnieniu w miarę realnego powodu?
Kasa,Kasa,Kasa i pazerność producentów!!! M. Keaton zażądał 15 mln. za tę rolę co jest oczywiście zrozumiałe, więc mu odmówiono,tak więc z wiadomych powodów Burton już nie reżyserował. Może to nie na ten temat ale ogólnie o produkcji serii polecam świetny dokument o Planecie Małp "Behind The Planet Of The Apes". Mówi wiele o upadku bardzo dobrych pomysłów (filmów) a także jest przestrogą dla ceniących się reżyserów jak można wtopić gdy producenci zwąchają kasę i tylko kasę.
Batman był zbyt mroczny (pierwsza część nie tak bardzo i pojawiło się odprężenie w postaci równei zabawnego co niebezpiecznego Jokera). Po premierze "Batman Returns" zaczęły napływać nieprzychylne komentarze matek 10-letnich konsumentów. Bo jak by nie patrzeć na filmy o komiksach zwykle chodzą dzieciaki, a Batman Burtona to wizja kina komiksowego z wyższej półki. Film miał bardzo mroczny, ponury klimat, wiele przemocy i erotycznych podtekstów, co nie cieszyło producentów, kiedy przyszła kolej na promocje filmowych gadżetów - przykładowo figurki Catwoman (zbyt seksownej i wyzywającej, nie nadającej się dla dzieci), czy odrażąjący make-up Pingwina. Brak kolorów spowodował spadek zysków, przez co zarobki z produkcji zamknęły sie w postaci niepełnego portfela. Więc by ratować "honor studia" (czyt. podnieść zyski) odsunięto Burtona od produkcji i stworzono arcykomiksowy świat oczywiśćie z gwiazdorskiej obsadzie (co dla tej serii oczywiste), gdzie scenariusz poddano udziecinnieniu dodając sporo taniego heroizmu i żeby było rodzinnie - Jima Carreya (w roli dla niego typowej).
Co ciekawe Burton miał już pomysł na trzecią część o czym wspominają fani na oficjalnej stronie o Batmanie. Scenariusz odbiegał jeszcze bardziej od komiksu, a podobno sam Keaton miał problemy ze wzrokiem, przez co musiałby często nosić okulary (to taka plotka). Podobno villana miał zagrać Robin Williams (wcześniej typowany był do roli Jokera, dopóki Nicholson nie sprzątnął mu roli sprzed nosa).
Pogłosek o tym dlaczego stało się tak a nie inaczej do tej pory pojawiło się pełno.
Szczęściem na stołku producenckim "Batman Forever" zasiadł Burton, dzięki czemu czasami w filmie widać mgłę i ciemną charakterystyczną dla niego noc. Film nie jest tak tragiczny, jakby można było sugwerować po tytule i mnóstwem kolorów, bo ratuje go jeszcze obsada (oczywiście z pewnymi wyjątkami) - ale nie da się go traktować jako "trzeciego filmu z serii" - po prostu ta przepaść pomiędzy światem Schumakera i szefów WB a światem Burtona jest zbyt wielka.
"Batman był zbyt mroczny"
Batman Burtona był mroczny? Przeeedni żart!
Jasne, co prawda mrok w filmach Burtona kończył się na stopniu oświetlenia planu... ale to wystarczyło, żeby wielu dało się nabrać (ja też się dałem).
Batman Returns z mrokiem ma bardzo niewiele wspólnego, za to z groteską - i owszem.
Ale co do samego faktu odsunięcia Burtona od produkcji, to fakt, po prostu Batman Returns nie spodobał się zbyt szerokiej rzeszy publiczności, nie przynosząc tyle zysków, ile oczekiwali producenci.
"odsunięto Burtona od produkcji i stworzono arcykomiksowy świat"
Kolejna bzdura. Gdzie jest w Batman Forever komiksowy świat? Z Riddlera zrobiono tutaj głupiego pajaca, z Two-Face'a marnego klona Jokera z pierwszego filmu. Batmanowi dołożono pierdółkowate gadżeciki, których w komiksie nie uświadczysz, a mroczny klimat zastąpiono wszechobecną głupkowatością.
"Film nie jest tak tragiczny, jakby można było sugwerować po tytule i mnóstwem kolorów, bo ratuje go jeszcze obsada"
W jaki sposób? Który z aktorów zagrał dobrze?
Tylko mnie nie rozśmieszaj kolejnymi bredniami.
"nie da się go traktować jako "trzeciego filmu z serii" - po prostu ta przepaść pomiędzy światem Schumakera i szefów WB a światem Burtona jest zbyt wielka"
Tu się zgodzę.
Dla mnie Batman Returns był baardzo mroczny... w dzieciństwie, teraz też jest ale już nie tak bardzo ;]
Obsadę ratuje tylko Jim Carrey, ponieważ zagrał KOMEDIOWĄ! postać, co potrafi robić, tyle że ta postać nie pasuje do Batmana.
Two-Face to tragedia, plastikowa papa, boże za co?!
Szkoda że Burtonowi nie dali nakręcić 3. części, pewnie by to był fajny film, a nie jakaś pierdółkowata bajka dla małych dzieci! a przecież Batman jest jednym z mroczniejszych komiksów. Ci producenci z Hollywood to jednak pazerni na kasę idioci, którzy przez swoją głupotę zniszczyli wiele świetnych filmów ;/
"Obsadę ratuje tylko Jim Carrey, ponieważ zagrał KOMEDIOWĄ! postać, co potrafi robić, tyle że ta postać nie pasuje do Batmana"
Riddler w filmie ma guzik wspólnego z komiksowym i postacią komediową zdecydowanie nie jest. W komiksie Riddler (który nazywał się Edward Nashton, a nie Edward Nygma!) był geniuszem, tutaj jest idiotą.
A sam Jim Carrey gra na bardzo niskim poziomie. Nie umie być śmieszny, więc śmieszy głupotą granej postaci. Co wiele osób (mnie akurat nie bardzo, ale...) bardziej denerwuje, niż bawi.
BURTONOWI nie odebrano reżyserii. SAM SIĘ JEJ ZRZEKŁ.
Mało tego, pobłogosławił jako następcę JOELA SCHUMACHERA, bo to BURTON WYPRODUKOWAŁ film "FOREVER". A więc miał pełną kontrolę nad filmem. Widać podobała mu się kolorowa wizja SCHUMACHERA.
Trudno się dziwić. Sam zrealizował równie pastelowe, pstrokate:
"PEWEE HERMAN"
"MARSJANIE ATAKUJĄ"
"CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY".
Tak więc jeśli, komuś przeszkadza styl SCHUMACHERA, to musi pogodzić się z tym, że BURTON go zaakceptował i jest współwinny (ja tam lubię FOREVER)
"W komiksie Riddler (który nazywał się Edward Nashton, a nie Edward Nygma!)"
http://www.dccomics.com.pl/biografie/bio/riddler
Edward Nashton i Edward Nygma to ta sama osoba