Joker to zły bohater... Morduje... Więc powinienem się go bać, być przerażonym, odczuwać niepokój, jakąś odrazę i obrzydzenie. Przy czym jak jego imię mówi - winien czasem rozbawić, powalić swoim (czarnym) humorem. Bez powodu takiego imienia nie przyjął. Cel osiągnął właśnie Ledger! Przerażał, obrzydzał i bawił na zmianę. Nicholson? W zestawieniu z Ledger'em wizerunkiem nie straszny, pseudośmieszny - żenujący. Ma bawić, czasem mu się udaje, ale mdły ten jego humor. A mordując nie wzbudza emocji. Zawsze lubiłem Nicholsonowego Joker'a, ale Joker jakiego zaoferował nam Ledger bije króla aktorów (Nicholson) na głowę.
Co przemawia za Ledger'em.
+ Wizerunek straszniejszy. Niedokładny makijaż, nie tak elegancki jak Jack, przerzedzone i przetłuszczone włosy, blizny zamiast głupawego uśmiechu.
+ Humor. Znacznie mroczniejszy... Ledger przeraża, szczególnie jego opowieści o tym skąd te blizny (ciekawe jak było na prawdę...). Sztuczka z ołówkiem... Dialogi na mroczniejszym poziomie.
+ Wyższa motywacja (Bo niezrozumiała w pełni xD). Nie liczy się z niczym, na niczym mu nie zależy. Pieniądze nie mają wartości a wygoda mu niepotrzebna. Nicholsonowi owszem, potrzebna. Wciąż mocno ludzki Jack-joker.
+ Modulacja głosu. Są momenty w których ma się wrażenie jakby dwie osoby przez niego przemawiały, istne rozdwojenie jaźni. Raz przeraża swym głosem, raz śmieszy, durny wręcz... Co jest pozytywne na swój sposób.
+ Mimika. Obleśne mlaskanie i oblizywanie się, zmarszczone czoło nadające brudnego, groźnego charakteru.
+ Gestykulacja i ruchy. Gra rękoma, typowego szaleńca, chód czasami obłędny (przechylona głowa) i genialny ze względu na swoją niezdarność (wyjście ze szpitala). Nicholson zachowywał się jak zwykły człowiek w tanim garniturze i głupim makijażu, który momentami poruszał się tanecznym krokiem z idiotycznym uśmiechem na twarzy... To nie balet. Zły pan powinien śnić się po nocach.
Burton miał inną wizję Jokera, bardzo orygialną. Nie wiem po co te wieczne porównania, to dwia różne spojrzenia na tą samą postać.
1.Skoro dwie różne to obie równie oryginalne...
2.Da się porównać okrąg z kwadratem choć są bardzo różnymi figurami to czemu nie joker'a z joker'em ? Wszystko ma swoje wady i zalety.
Zgadzam sie. Nocolson moze sie wiele nauczyc od Ledgera. Joker Ledgera jest perfekcyjny. Szalony, brudny, mroczny i zly, a Nicolsonowski to pajac.
W założeniu miał wyjść pajac, a taki akotr jak Nicholson nie musi niczego uczyć się od Ledgera. Spełnił wymagania Burtona, który chciał zrobić groteskowego Batmana. Tam on pasował. Nolan wybrał mrok, w tym przypadku Ledger spisał się równie dobrze, bo oddał jego wizję.
Zgadzam się z Allien i będę bronić Jacka. Lubię Ledgera, szkoda mi było, gdy zmarł, ale teraz wydaje mi się, że tylko dlatego, że zmarł pojawił się jego fenomen. Jest mroczniejszy, bardzie realistyczny, budzi grozę, trele morele, i takie tam. Jest ciemniejszym 'pajacem' jak ktoś tu wyżej użył tej nazwy, bo Nolan chciał mroczniejszego Batmana. A Burton chciał groteskę, to miał groteskę. Tylko dlaczego ludzie nie mówią, że Joker Jacka był uznany za najstraszniejszą mroczną postać w rankingach? Dlaczego Joker miał nie śmieszyć, skoro to trefniś i żartowniś?
Nie rozumiem po co się upajać tymi porównaniami, choć sama wzięłam w tym udział. Warte to zastanowienia tedy...
Nie chciałabym być uszczypliwa, ale jak już się tak wszystkiego czepiacie, chcąc uchodzić za speców, to W OGÓLE to Ci to nie wychodzi...
Joker... Tia...
Ja uważam, że to Nicholson stworzył Jokera i że stworezył go ciekawszego. Mimo wszystko, jesli się nad tym zastanowić to... Jeden zabijał, drugi zabijał, więc na dobrą sprawę bardziej mroczny jest ten, który zabijał ze śmiechem na ustach ["I'm glat, you're dead! HAHA" - rozwalało mnie to samozadowolenie].
Generalnie uważam nowego Jokera za tak naprawdę nieoryginalną postać. Dlaczego? Ilu juz mielismy psycholi w makijażu? Nicholson, a raczej w ogóle scenariusz i reżyseria Batmana Burtona pokazały Jokera naprawdę abstrakcyjnie.
No i wieczne gadanie o motycwach... Akurat ten tekst w ilnmie mi się podobał. "Jestem jak pies goniący samochód. Gdybym w końcu go złapał nie wiedziałbym co z nim zrobić". No właśnie, nie wiedziałby... Brakowało mi jednak jakiegoś przynajmniej minimalnego, najpłytszego celu
Mi się podobała teoria chaosu Jokera. Kreacja Ledgera była dopracowana do każdego szczegółu, wypadł przekonująco. w żaden spsób nie należy ujmować jego grze, ale pisalnie, że był lepszy od Jacka to błąd. Myślę, że trochę się na nim wzorował w końcu Ledger, jego Joker również czasami śmieszy, ma nawet tą samą teorię z "uśmiechami". Joker Jacka też chciał "przerobić" po swojemu wszystkich :D
Napisał to człowiek który w ulubionych filmach ma film którego jeszcze nie widział (Harry Potter i Książę Półkrwi)nieźle ;)
Tak na marginesie nie "wogule" tylko W OGÓLE
moim zdaniem Nicholson za bardzo zdominował tą postać swoją osobą.
oczywiście dużą rolę odgrywa charakteryzacja, ale jak patrzę na Jokera z TDK to widzę Jokera, a jak na Jokera z "Batmana" to widzę Nicholsona ;)
być może znaczenie ma fakt, że Nicholsona widziałam w o wiele większej ilości filmów niż Ledgera i to, że Nicholson sam z siebie ma taki diaboliczny uśmieszek :DDD w końcu kiedyś grał diabła ;)
To samo mogę powiedzieć o Ledgerze. Że jak na niego patrzę, gdy gra Jokera, to widzę kowboja, albo raczej narkomana ( i nie chodzi mi tu o pogłoski w związku z Jego śmiercią, ale świetną rolę w Candy ). Tylko, że ja nie chcę nic widzieć innego prócz Jokera, i to tak samo w przypadku Jacka, jak i Ledgera. Heath nie chciał się wzorować na Nicholsonie i dlatego to są dwie różne postaci, bo dwie różne wizje Batmana. Ubóstwiam wizję Burtona, ale opowiadam się też za Nolanem, bo odwalił kawał dobrej roboty. Ogólnie sam Joker Ledgera moim zdaniem jest idealny. Nie oznacza to jednak, że zrzucił Jacka z piedestału. Obydwaj są rewelacyjni. Ciekawe co ludzie by mówili, jakby możliwe było, aby obydwaj mieli zagrać identycznie, pokazując, który jest lepszy? Ja sadzę, że Jack zagrałby takiego samego świra jak Ledger, a Ledger umiałby błaznować jak Jack, gdyby takie polecenia dostali od reżyserów, a ich zachowanie miałoby odzwierciedlać, to co niesie za sobą wizja danego filmu i jego twórcy. Dlatego ja nie chcę wybierać Jokera, bo to Joker wybrał mnie.
Z wyrazami szacunku,
pozdrawiam.
Myślę że Ledger miał więcej swobody w kreacji bohatera, niż Jack. Ale to są tylko przypuszczenia. Ledger podkreślał w wywiadach, że była to dla niego niezła zabawa wymyślanie tych wszystkich charakterystycznych szczegółów. A ludzie spekuluję, że to rola Jokera przyczyniła się do śmierci aktora :|.
Jeszcze jest kłótnia o Oscara dla niego. Otóż nagrodę powinien dostać już za "Brokeback Mountain" (możliwe, że źle napisałam). Ale teraz mało kto pamięta jego role przed Jokerem :|
Porównaniom jak zwykle nie ma końca :) Ale w ten sposób przynajmniej dzieło Burtona znowu wzięte na języki dzięki porównaniom. Myślę, że same porównania są filmom potrzebne, w ten sposób odkopuje się klasyki (choć w przypadku Burtona to dziełko ponadczasowe, które jakoś czas nie zakopuje).
Ale wracając do postaci Jokera, dodam jedynie jeden ważny plus - względem Nicholsona. W wizji Burtona Jack Napier miał zamiłowania artystyczne, więc nic dziwnego że Joker był dosyć starannie, krzykliwo wystrojony i nie sprawiał przerażenia wizualnie. Jednak nie sposób zaprzeczyć, że był niebezpieczny. No bo czy można skumplować się z kimś takim? Odpowiedź brzmi nie. Nawet gdyby było się najpopularniejszym rzezimieszkiem z ponurej meliny, przy nadażającej się okazji wylądowałoby się na liście ofiar Jokera. Joker Nicholsona to pajac. Jednak jego nieprzwyidywalność jest zaskakująca. Może cię zabić w każdej chwili i jeszcze zrobi to z uśmiechem na twarzy. Przekonali się o tym Bob i Tony (z gangu Grissoma).
Pozdrawiam!
Ja pamiętam kilka jego naprawdę dobrych ról.
Ktoś tu napisał,że gdyby nie śmierć Ledgera...A zresztą zacytuje: "Lubię Ledgera, szkoda mi było, gdy zmarł, ale teraz wydaje mi się, że tylko dlatego, że zmarł pojawił się jego fenomen."-wtf?! Być może nie dla wszystkich Heath Ledger był martwy,kiedy oglądali ten film.Ja byłam na seansie z osobami,które są na bakier z całym światem kina,brukowców itd. i nie wiedziały o śmierci Heatha Ledgera (sic!) I zachwycały się Jokerem w wersji Ledgera i Nolana,uznały fenomen tej roli (myśląc,że 'ten aktor co grał Jokera' wciąż żyje!),chociaż widziały "Batmana" Burtona i nie mówiły "ten lepszy,tamten lepszy","Nicholson zagrał pajaca","nie ma co porównywać,Ledger był tutaj dobry,ale Nicholson jest lepszym aktorem" i bla bla bla (przypominam tylko,że rozmawiamy o roli Nicholsona w "Batmanie",nie w innych filmach).Nie oszukujmy się,każdy ma swojego faworyta.I macie rację,po cholere porównywać te dwie role,i tak postawicie na swoim Jokerze,wasza karta będzie na wierzchu (że się tak wyrażę).Nie ma co wkraczać w jakieś cudaczne zakrętasy "Lubię Ledgera,ale...".Nie,nie lubisz.Za to ubóstwiasz Jacka (i dobrze,że tego nie ukrywasz) i to jego Joker jest Twoim ulubionym.Więc zamiast kręcić,motać,owijać w bawełne /czy w co tam/-'bronić' roli Ledgera,postaw sprawę jasno: ten,czy ten Joker mi się bardziej podoba (albo: ta wizja reżysera).Mi bardziej podoba się "Batman" w wykonaniu Nolana dopełniony rolą Heatha Ledgera.Można to napisać jasno i wyraźnie,zamiast obrażać jednego z aktorów,pisząc,że fenomen roli Jokera,pojawił się dzięki śmierci jego odtwórcy.Bo dla mnie to by była obraza,gdyby ktoś po tym jak umrę doszedł do podobnych wniosków,zapominając o moich staraniach i o świetności samej roli,bez dodatkowych 'udoskanalaczy' i 'wabików' w rodzaju śmierci (przecież to jest śmieszne i to jest dopiero groteska-przynajmniej dla mnie-,o dziwo,bez dotknięcia czarodziejskiej ręki Tima Burtona)-.- Możliwe,że są ludzie,którzy rolę Heatha Ledgerza doceniają,dlatego,że aktora już nie ma na tym świecie i ponoć wykończyła go owa rola.Ludzie którym te leki nasenne,czy narkotyki (cokolwiek to było) zasłoniły fakt,że możemy oglądać TAKIEGO Jokera,bez względu na to czy aktor,który go zagrał żyje czy jest martwy.Kino jest nieśmiertelne,a często właśnie za sprawą takich ról jak ta,którą mamy przyjemność (bądź też nie) oglądać w "The Dark Knight".To jest jak w reklamie MasterCard-bezcenne 8)
W internecie, ba, w formie pisemnej, żeby tak nie czepiać się netu, czasami człowiek źle sprecyzuje swoje myśli, a adresat źle je zrozumie i nie wynika to z niczyjej winy tak naprawdę. Może nadawcy, ale często niecelowo. My troszkę się nie zrozumiałyśmy. Nie miałam zamiaru obrażać nikogo, a tym bardziej nie mam zamiaru się tłumaczyć, ale czytając Twoje słowa hukukuku doznałam uczucia niesmaku. Nigdy nikomu nie narzucam zdania, nie wmawiam kto ma dla kogo umrzeć w Jego pamięci na zawsze. Racja, każdy ma faworyta, stronę za którą będzie stał murem i tak jak mówisz wykładał swoje karty. Z tym, że nie zarzucaj nigdy nikomu stanowczo, tym bardziej mnie, kogo naprawdę lubię i ubóstwiam.
Ledger zdecydowanie lepszy! Joker Jacka był zbyt przerysowany i groteskowy, natomiast Heath stworzył z tej postaci prawdziwe zło.
Jocker Nicholsona miał własnie być przerysowany i groteskowy bo takie były batmany Burtona, taką miał koncepcję i rola Nicholsona idealnie się w nią wpasowała.Podobnie jak rola Ledgera pasowała do stylu filmów Nolana. Jocker Nicholsona był idealny u Burtona ale nie pasował by u Nolana i odwrotnie.
Tak. Joker jest złym, w wydaniu Nolana jest zły do szpiku kości. Burtonowski Joker to zły człowiek który był na dodatek ostro stuknięty. Jack-Joker był zabawną złą postacią.Zresztą nie da rady porównywać tych dwóch filmów. Burton stworzył film na wzór komiksu, ta muzyka, te długie lufy pistoletów Jokera. A scena finałowa gdy Joker tańczy z Viki, a piętro niżej Batman się bije z jego ludźmi. Do tego te odgłosy np. wystrzałów z pistoletów rodem z komiksu. I chodź widziałam oby dwa filmy to Nicholson jako Joker mi się bardziej podoba.W ogóle burtonowski Batman bardziej mi się podoba. Co się tyczy Ledgera. Tak szkoda faceta. Młody, uzdolniony. Ale uważam, że gdyby nie umarł nie było by teraz takiego szumu o jego cudownie zagranej postaci. Jakby żył ludzie inaczej by na to patrzyli. On nie jest pierwszy który stał się nagle bohaterem bo był młody i umarł. Niestety albo stety już tak jest gdy ludzie umierają nagle ich lubimy i doceniamy wszystko co robili.
"Burton stworzył film na wzór komiksu"
teraz udowodniles ze komiksy o batmanie s ci obce. w filmach burtona nie ma zadnych odwolan do komiksu w przeciwienstwie do filmow nolana.
Nie uznaje jokera Nicholsona. pajac, zenujacy humor to cechy ktorych joker posiadac nie powinien.
Oj spieprzaj mi stąd z tym Dark Knightem i jego Jokerem bo zaraz zwymiotuje.
Wszędzie ten DK, Dk i Joker o stu avatarach.
Jeszcze żaden film mi tak nie obrzydził postaci komiksowej jak ten DK i cały ten szum z nim związany. :/
No niestety dla ciebie nie tylko przez zdecydowana wiekszosc fanow Batmana ale takze przez wielu krytykow rola Ledgera jest niepowtarzalna i zdecydowanie przebija pajacowata kreacje Nicholsona.
Obie są świetne. Ale Ledgera Joker jest wyjątkowy przez coś innego: człowiek znikąd, bez celu, bez pragnień, inteligentny - dlatego jest straszny. Joker Burtona jednak pragnie władzy, kobiety. Ludzie boją się tego, co nieznane, a taki jest Ledger - nieobliczalny. Absolutnie nieobliczalny.
Obie kreacje są jednymi z najlepszych jakie mi przyszło obejrzeć, ale Ledger stworzył na ekranie piekło, panikę, grozę, przerażenie i co najważniejsze: ogromną niepewność każdej chwili. Oczywiście te różnice wynikają z założeń obu filmów, ale Joker Nolana jest straszniejszy, jest go też mniej, co sprawia że widz mimowolnie domyśla się reszty. To tak jak (tu przepraszam za dość abstrakcyjne porównanie) z Sauronem z Władcy Pierścieni: Tolkien mógł opisać kompletną postać, ale ona była by straszna tylko tak, jak by wyglądała i bez znaczenia by było, jaki to byłby opis - tylko by ograniczał i standaryzował odbiór i wszystkich. On jednak umieścił całe zło w jednym oku, a czytelnik sam wyobraża sobie te zło. Zło, którego ograniczeniem jest tylko indywidualna wyobraźnia każdego z czytelników.
Tak samo jest z Ledgerem - jest tak nieobliczalny, że każdego przeraża w takim stopniu, jakie okropności potrafi sobie każdy z osobna wyobrazić.
Mam nadzieję, że udało mi się jasno przedstawić swoje zdanie. :)