Podobało mi się, bo:
1) Od dawna nie widziałem Pazury w roli tzw. inteligenta, a nie jakiegoś kmiota. I wiecie co? On potrafi zagrać wszystko. 2) Różczka jest boska w tych wszystkich oldskulowych spódniczkach i sweterkach. Palce lizać. 3) Super ta muzyka operowa. W końcu wzięło mnie i kupiłem sobie płytę Carerasa. 4) W tym filmie jest dokładnie jak w moim życiu - na przemian - raz do śmiechu, raz do płaczu. 5) O ile zrozumiałem scenariusz - to twórca chciał powiedzieć, że ludzie to w większości straszne skurczysyny. Niestety, zgadzam się. 6) Lubię wolne kino, starannie opowiadane - szczególnie jesienią. 7) W filmie jest teza, że w PRL-u wszystkim(i) rządzili ruscy. To się może chyba niektórym nie podobać, ale mnie się podoba... Belcanto ma jednak jedną podstawową wadę. Jest w nim za mało Magdy Różczki! Kończę już i spadam do swojej wanny...