Biorąc pod uwagę 2 pozostałe filmy które dostały tyle Oskarów najlepszy. Nie mówiąc o tym , że pewnie nie wiesz ile taki film wymagał w tamtych czasach od twórców i aktorów. Jasne, przy dzisiejszych możliwościach nie powala, ale Ty raczej tego nie docenisz, czemu dajesz wyraz.
Zgadzam się z >schschfikation<. W tamtych czasach kręcono filmy nie tylko lepsze ale i wymagające od twórców i aktorów dużo więcej niż ten. To typowa hollywoodzka superprodukcja o minimalnej wartości poznawczej i artystycznej. Niemniej scena wyścigów kwadryg przeszła do historii kina - bez mała jak scena na schodach z "Potiomkina".
Lista "megawybitnych" filmów - powiedzmy 100 najlepszych - zawiera tylko jedną czy dwie superprodukcje, w tym żadnej sensacyjno-rozrywkowej. "Ben..." absolutnie do nich nie należy. Nawet nie jest to film historyczny, bo bohater jest postacią fikcyjną. Ale oczywiście wszystko zależy od gustu.
Nie należy do wybitnych ale wszystko zależy od gustu :) tak to można wszystko oceniać i w zasadzie nic konkretnego z tego nie będzie.