jaki ogladalem. Po filmie mialem uczucie rozczarowania jak po nieudanym bąku. Zbiera sie w brzuchu i zbiera, jak juz myslisz ze ci rozerwie brzuch i tylek i ze strzelisz na wiwat tak ze poleci ci z tylka tsunami - rozczarowujesz sie bo leci drobe sykniecie. Z tym filmem jest tak samo. Rezyser buduje napiecie, myslisz sobie o co chodzi? pewnie bedzie jakies skomplikowane zakonczenie. A film po prostu konczy sie od tak! bez rozladowania zadnego napieca. Zakonczenie jest najbanalniejsze z mozliwych. Po prostu uswiadamiasz sobie ze to byl po prostu nudny film.
To proste. JB zwykle gra przecież w totalnych kupach. Jak raz mu się zdarzyło zagrać w normalnym filmie, to nic dziwnego, że miłośnikowi kup się nie spodobało.
A jaki związek ma Twoja odkrywcza refleksja z moim komentarzem? Bo chyba nie nadążam...
W dobrych filmach? Ty sobie jaja robisz? Przecież on jest globalnie znany z tego, że gra w gniotach a ten film jest wyjątkiem i gniotem nie jest.
Chyba mało się na tym filmie skupiłeś. Głównie chodzi tu o refleksję tak? refleksję nad tym czy bardzo dobremu człowiekowi może się zdarzyć popełnić coś strasznego i czy można mu to wybaczyć. Myślał, że może dobrocią zmieni tą rozgoryczoną kobietę ale było coraz gorzej i coś w nim pękło i czy to go skreśla już na zawsze ? no właśnie. A ty chyba myślałeś, że to właśnie film o bąkach i rzyganiu.
"A ty chyba myślałeś, że to właśnie film o bąkach i rzyganiu."
No wprost napisał, że typowe filmy z JB są wg. niego dobre. To chyba zamyka temat.
Genialna kreacja trójki głównych aktorów. Świetne kino, jeżeli weźmiemy pod uwagę te wszystkie detale, które tworzą obraz jak: aktorstwo, dekoracje. Doskonale wplecione wątki "dokumentalne". Black zbudował niejednoznaczną postać, nadal nie wiemy kim właściwie był ów Bernie. Stylizacja na języki i zachowanie rodem z Texasu - genialna, tutaj wielkie brawa dla Matthew Mcconaughey, przekonał mnie rolą. Kto wie czy to nie jedna z najlepszych ról Blacka. Jako film-fabuła-historia, nie ma tutaj nic wielkiego, to nie "Siedem". Ale jako popis aktorski, jako stylizacja... brawa!
Zgadzam się z tym co piszesz. Film zasługuję na uwagę dzięki kreacjom aktorskim. Zawsze znakomita Shirley MacLaine. Niezły Black (chyba najlepsza rola w jakiej go widziałem). Może określenie, iż kreacja McConaughey była genialna jest trochę na wyrost. Była porządna. Niemniej rozumiem założyciela tego posta, który pomstuje na ten film mówiąc, że jest nudny. Dla mnie sama historia jest nieciekawa. I nie chodzi o to, że jest ten film nudny. Może nawet taki do końca nie jest - ratują go wywiady z mieszkańcami miasteczka, zmontowane jak dokument. Niemniej sama historia jest nieciekawa, o gamoniowatym, zniewieściałym grubasie, który zabija starą wstrętną babę. Obejrzałem w życiu parę ciekawszych historii :). Też opartych na faktach. Mieli ochotę zrobić o grubasie - zrobili. I tyle.
pozdrawiam
JB grywa w strasznie złych filmach, jak: Płytki Facet czy Szkoła Rocka. Często są to idiotyczne "komedie" dla amerykańskiej młodzieży z IQ mniejszym od numeru buta. Ale zdarzają mu się filmy świetne jak High Fidelity czy Pick Of Destiny. Poza tym potrafi zagrać wszystko, jest bardzo uzdolnionym człowiekiem. W tym filmie pokazał swój wielki talent i o to chodzi. A jeżeli komuś brakuje "bąków" czy ślizgania się na skórce od banana to przecież i takich filmów z Blackiem jest mnóstwo.
Oblech z Ciebie i tyle. To film oparty na faktach. Jak chcesz żeby się zakończył? Mieli przylecieć kosmici z wyzwoleniem Berniego?