Są dwa rodzaje filmów. Pierwsze to takie, o których zapominasz jeszcze w ten sam wieczór. Drugie to te, które mimo że obejrzałeś je już pare lat temu - wciąż o nich pamiętasz i z przyjemnością do nich wracasz. Betty Blue to dokładnie ten drugi rodzaj.
Bardzo często wracam do niego myślami, szczególnie późnymi wieczorami, ponieważ wywołuje on u mnie niesamowity(!) spokój i melancholię. W połączeniu z soundtrackiem - uczucie nie do opisania.
Zazdroszczę wszystkim tym, którzy są przed obejrzeniem tego filmu. Chciałbym móc cofnąć się w czasie i na nowo go obejrzeć aby jeszcze raz poczuć te emocje jak za pierwszym razem.