PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=294222}
5,3 6,4 tys. ocen
5,3 10 1 6393
4,9 7 krytyków
Bez skrupułów Toma Clancy'ego
powrót do forum filmu Bez skrupułów Toma Clancy'ego

Z powieści...

użytkownik usunięty

...wynika (moim zdaniem), że Clark jest ojcem Jacka Ryana, czyli jest biały. A tu nagle Jordan... Nie mam nic przeciwko tzw. afroamerykanom, ale może by się tak trzymać pierwowzoru?

Którego zdania nie rozumiesz?

użytkownik usunięty
Julian_Szpilarewicz

Ein moment. Ja się nie "nie zgadzam", żeby afroamerykanin zagrał jakąś tam postać - przecież nie mam na to żadnego wpływu. Zwróciłem tylko uwagę, że pierwowzór był WEDŁUG MNIE rasy kaukaskiej. A druga rzecz: a co ja mam do chcenia, za kogo wyjdzie moja córka? Pewnie - są tacy, których szlag trafi, że zięć będzie czarny, żółty albo fioletowy. Kurde, jak się kochają, to ich sprawa...

ocenił(a) film na 7
Julian_Szpilarewicz

Pomijajac fakt o murzynie, idiotyczny. Z tresci, akcja toczy sie powiedzmy w 2010(syria), jego syn ratowal przed IRA i po UKR posiadaniu atomu. Jakies 50 lat pozniej akcja nie ma sensu logicznego, wiec murzyn moze byc, akurat jest bardzo sprawny i fajny. Film slaby, za mało akcji politycznej, za duzo zabijania...

tomszc

Czasy zimnej wojny. Amerykanie szkolą szpiega żeby go wysłać do ZSRR. Uczą języka, geografii, historii, kazaczoka, czastuszek, pić bimber itp, i tak przez 10 lat. Zrzucają go w ZSRR, idzie polem i spotyka babuszkę. Ta na jego widok - ty nie ruski. Ja nie ruski - i śpiewa czastuszkę. Ty nie ruski babuszka dalej. Ja ruski - i tańczy kazaczoka. Ty nie ruski - u nas cziornych niet. Stary dowcip (lepszy w wersji mówionej) ale po obejrzeniu filmu śmieszy podwójnie.

ocenił(a) film na 7
Julian_Szpilarewicz

Tez go lubie. Ale znam lepszy, kupuje Sztylitz Martini, kelner pyta dry, a Sztylitz no, zwei

użytkownik usunięty
tomszc

Stirlitz

Julian_Szpilarewicz

Też i by naszemu amerykańskiemu irlandczykowi Johnowi T. Clark było nieco trudno w takiej sytuacji wyciągnąć z Rosji "Kardynała z Kremla"... Ale uj tam, najważniejsze że można z tematem Rainbow Six już lecieć a nie pierdzieić się w jakieś głupie przygody Johna Clarka

Julian_Szpilarewicz

no właśnie na tym polega rasizm, że ktoś mówi nie chcę żeby grał jakąś postać, bo jest czarny a nie biały...to jest rasizm w czystej postaci...jeśli ktoś czuje dyskomfort z powodu koloru skóry i ten dyskomfort każe mu kwestionować drugą osobę to jest to rasizm, bo przeszkadza cecha związana z czyimś pochodzeniem a nie umiejętności gry...a pytanie o to czy ktoś chciałby mieć murzyna za zięcia jest manipulatorskie...równie dobrze można zadać pytanie czy lepiej mieć za zięcia czarnego, który będzie kochał Twoją córkę i będzie z nim szczęśliwa czy Polaka, który będzie ją źle traktował i będzie z nim nieszczęśliwa...kolor skóry nie ma znaczenia, chodzi o to jakim ktoś jest człowiekiem...niestety w Polsce związek z osobą o innym kolorze skóry jest trudny dla całej rodziny przez właśnie takie osoby jak Ty, które wyniosły z domu pogląd, że kolor skóry ma większe znaczenie od tego kim ta osoba jest...

dongwidon

Jeżeli uważam, że Ajax nie powinien być murzynem to jestem rasistą? Albo jestem rasistą bo uważam że idiotycznie wygląda wysyłanie (i to dwojga) murzynów do Rosji na tajną misję? Stąd mój dowcip sprzed pół wieku. Ważne są nie tylko parytety ale i zdrowy rozsądek. Jeżeli rola nie determinuje koloru skóry (wyobrażasz sobie białego Mandelę?) kolor skóry aktora jest mi obojętny, byle był dobrym aktorem, pasującym do roli. Mam wrażenie że dobór czarnoskórego aktora/aktorki odbywa się zbyt często tak -"dobra, mamy 4 główne role obsadzone, wszystkie białe, piąta musi być murzynem". I tak mamy czarnych Ajaxów. A co do testu na córkę trzeba ją mieć, najlepiej podrośniętą nastolatkę żeby go zrozumieć.

Julian_Szpilarewicz

film jest formą sztuki, a ta nie podlega sztywnym regułom i całe szczęście...jak chcesz obejrzeć rzeczywistość a nie fikcję to wybierz film dokumentalny...zapewne nie jest dla Ciebie już idiotyczne, że ludzie w tej Rosji będą mówić po angielsku ze wschodnim akcentem...Mandela jest postacią historyczną, symbolem walki z rasizmem, stąd obsadzenie w tej roli białego aktora byłoby na pewno uznane za prowokacyjne dla zdecydowanej większości, tak jak prowokacją byłoby obsadzenie jako JPII czarnego aktora. Choć mogę wyobrazić sobie komedię, w której zastosowano by taki manewr. Natomiast nie widzę problemu żeby postacie fikcyjne były dowolnie obsadzane.

dongwidon

Da mnie jest formą rozrywki. I o ile masz rację co do komedii - tu nie przeszkadza mi czarny Jezus, o tyle w filmie sensacyjnym wymagam logiki a i tradycji. Nie wyobrażam sobie czarnoskórego Bonda (to nie rasizm) ani Bonda kobietę (to nie seksizm). Po drugie podkreślam, że obsadzanie ról nie białymi aktorami jest zbyt często przypadkowe, wynikające z parytetu. I na koniec- to moje, prywatne zdanie wynikające nie z rasizmu, antysemityzmu czy seksizmu a zdrowego rozsądku.

dongwidon

Chłopie, sensacyjniak formą sztuki?
John Clark to postać literacka, mocno osadzona w dość szerokim Ryanverse. Zrobienie z niego czarnoskórego wpływa na spójność fabularną całości uniwersum, i dla mnie jako fana twórczości T.C. jest to na równi z obsadzeniem białego aktora w roli Mandeli czy czarnego w roli Jana Pawła II.

Mam nadzieję, że pewnego dnia ktoś pójdzie o krok dalej, i w roli Adolfa Hitlera obsadzi czarnoskórego aktora. Bo to przecież forma sztuki, a przypomnę, że prowokowanie zawsze było jedną z jej ról.

dongwidon

Człowieku on był tajnym agentem, działającym między innymi w Rosji. Widziałeś kuffa ty kiedy jakiego ruskiego murzyna??? Nawet z ostrym przymknięciem oka to nie przejdzie. Do aktora nic nie mam, podobny zabieg w "Człowieku w Ogniu" się udał i Denzel dał radę. Ale umówmy się że jak w książce jasno do zrozumienia jest dane że główny bohater jest biały to niech on będzie biały. Ja na przykład nie chcę żeby biały grał czarnego (chyba że Kirk Lazarus to wtedy ok). Jak mamy być poprawni to bądźmy poprawni w obie strony. I wali mnie to jakiego koloru skóry będzie facet każdej z moich dwu córek, tak długo jak będą je kochać i szanować.

Bartes123_2

jeśli reżyser i scenarzysta mają taki pomysł na ekranizację to ich prawo, bo to oni są twórcami i odpowiadają za efekt końcowy. Oczywiście zawsze jest pytanie czy pomysł się wybroni po realizacji i wtedy można chwalić bądź krytykować. Protestuje przeciwko krytyce na zasadzie "czarny nie może grać białego, bo czarny nie uchowałby się w Rosji". Zakładam, że nie będzie Ci przeszkadzało, że w tej Rosji wszyscy spikają po angielsku...dlaczego w jednym przypadku możesz wejść w konwencję i Cię to nie razi, a w przypadku koloru skóry nie jesteś w stanie tego przeskoczyć? Żeby była jasność często w filmach, które oglądam irytują mnie postacie doklejone na siłę, żeby wyrobić parytet (taki bądź inny), ale wtedy mamy do czynienia już z efektem i można go ocenić.

dongwidon

Julian_Szpilarewicz już Ci wyżej wyjaśnił - dowcipem - dlaczego na czarnoskórego w białej Rosji nie można przymknąć oka. Ty widzisz tutaj rasizm, ocenę koloru skóry aktora wcielającego się w postać. Cała reszta widzi postać - amerykańskiego agenta z rodziny irlandzkich katolików, zakonspirowanego w Rosji - co się zwyczajnie nie trzyma kupy - i to nie podlega tzw. zawieszeniu niewiary, jak bardzo obraz immersyjny by nie był (a ten konkretny nie jest wcale).

OneLazyBastard

filmy akcji opierają się na zawieszeniu wiary, mają być jak przejażdżka kolejką górską w lunaparku...i nagle kolor skóry głównego bohatera staje się takim dyskomfortem żołądkowym dla niektórych...przecież ten film nie jest adaptacją książki, a jedynie na motywach...gdzie Syria a gdzie Wietnam? to nikomu z wypowiadających się nie przeszkadza... i na koniec jak to jest, że ludzie wierzą w Boga, a nie potrafią uwierzyć w czarnego irlandzkiego katolika? :)

dongwidon

Na tej zasadzie, każdą głupotę fabularną czy lazy writing można sprowadzić do potrzeby zawieszenia przez widza wiary. Proponuję w takim razie rewizję swoich ocen w sensacyjniakach i wystawienie im wszystkim z góry do dołu 10/10.

Biały jak zebra.

ocenił(a) film na 5

Ojcem Ryana był Emmet Ryan. W oryginalnej książce "Bez skrupułów" ścigał Johna Kellyego aka. Clarka. Jack Ryan jest w książce wspomniany jako mały chłopiec. Nie ma między nimi żadnego powiązania rodzinnego.

Lukasz_Barciak

A nie czasem kadetem us marines był wtedy Jack Ryan?

Bartes123_2

Nie. W książce Jack jest wspominany krótko, przy okazji rodzinnego obiadu w domu Ryanów. Emmet pyta syna o przemyślenia w kontekście wyboru studiów po szkole średniej.

ocenił(a) film na 6

Zakończmy spór. Ojcem Johna Patricka Ryana był Emmet William Ryan, detektyw policji z Baltimore. Kurtyna...

użytkownik usunięty
NYPD

OK. Czyli był biały? Czy też nie?

Więc John Kelly, grany przez Willema Defoe, w filmie Stan zagrożenia z Harrisonem Fordem, który grał Jacka Ryana był ojcem Jacka? Za bardzo różnicy wieku nie było widać między nimi:D

ocenił(a) film na 5

Jak śnieżka :)

Akurat tu lekko przestrzeliłeś, w powieści John Clark poznaje ojca Jacka Ryana, policjanta który zajmuje się śledztwem w sprawie morderstwa byłej prostytutki, kochanki Johna Clarka. To jest jeden wątek główny fabuły. Drugim jest akcja w stylu Rambo II lub Zaginiony w Akcji - John Clark musi wyciągnąć z Wietnamu pilota samolotu, syna jakieś wojskowej szychy. Ten film poza imieniem i nazwiskiem bohatera z pierwowzorem książkowym nie ma zupełnie nic wspólnego. A niespójna, zapierdalająca na łeb na szyję akcja, nie mająca nic wspólnego z logiką ma tylko jeden cel - dobicie do sceny po napisach i inicjacji grupy Rainbow. Tę grupę założył John Clark na prośbę prezydenta Jacka Ryana, mając 50-lat. I nie uczestniczył w żadnej akcji. Za to uczestniczył jego zięć Domino Chavez (zresztą cąłkiem fajnie obaj zostali przedstawieni w książce i filmie "Stan Zagrożenia" (nawiasem mówiąc topowy przykład obok "Polowania na Czerwony Październik" jak ekraniwoać powieści Toma Clancy'ego) Ale skoro John nie ma żony bo ta zginęła w zamachu, nie ma kochanki bo jej nie ma, nie ma też pielęgniarki która mu zycie uratowała i została później jego żoną a potem matką córki, to nie ma też przecież zięcia... Nie ma więc też szans na to żeby kiedykolwiek wyciągnął z Rosji "Kardynała z Kremla". Jestem ogólnie tym filmem załamany. Pod każdym innym tytułem mógłby być znośny do oglądania, bo nie jest zły i ma potencjał. Ale to nie jest "Bez Skrupułów". I to nie jest John Terrance Clark.

Bartes123_2

Amen.

Ja pier... Co za powieść czytałeś, że doszedłeś do tak absurdalnego wniosku? Ojciec Jacka był policjantem. Pracował nad sprawą Johna Kellyego i opowiadał o tym w domu. Jack wspomina o tym, gdy prosił prezydenta Durlinga o ułaskawienie dla Kellyego.

Dobrze, że protagonista nie okazał się kobietą, czy tam pardon "osobą z macicą" - nie wiem jaka wersja jest obecnie obowiązująca. To by dopiero trzeba by było ekwilibrystyki jak to wytłumaczyć. Chociaż w sumie zdziwionych wystarczyłoby wyzwać od rasistów, XYZ fobów itp.

John Clark byl przyjacielem rodziny Ryanow. Wiekowo odpowiadal ojcu Jacka Ryana. Ksiazka jest odmienna od filmu, tam akcja dzieje sie z pobudek czysto prywatnych, zwykla brudna zemsta. W filmie problem urata do rangi bezpieczenstwa narodowego, troche szkoda...

Z książki wynika , że ojcem Ryana jest Ryan - Emmet - detektyw, ale masz rację Kelly był biały a jego żona zginęła w wypadku. Kolejny fascynujący film na motywach okładki do książki.

Nie. W powieści Clark nie był ojcem Jacka Ryana.

A ja mam. Cisną się gdzie ich nie przewidziano.