Nigdy za specjalnie nie przepadałem za tym tytułem. Film ciągnie się i jest średnio zabawny, a właściwie tylko czasami śmieszny, ot taki dla zabicia czasu.. dlatego zupełnie nie rozumiem zachwytu nad tym filmem. Powstało wiele lepszych produkcji w tamtym czasie, do których miano filmu "kultowego" pasowałoby zdecydowanie lepiej. Jeff Bridges to świetny aktor - bez dwóch zdań, lecz w tym filmie nie wysilił się jakoś wyjątkowo, zreszą chyba nigdy nie pojmę decyzji o obsadzeniu go do tej roli, do której najzwyczajniej w świecie nie pasuje.. w tych włosach z tą bródką i w tym sweterku, absolutnie nie wygląda jak bezrobotny żul, tylko bardziej jak jakiś niespełniony pisarz z dobrego domu, rozpieszczony synek bogatego tatusia.. Nie kupuję tego całego, jakże słabego wizerunku Lebovskiego w wykonaniu Bridgesa, nie to co John Goodman, który wcielił się fantastycznie w rolę Walcerza Sobczaka.