Nie wiem jakim ćwierć-mózgiem trzeba być aby nie zrozumieć wielkiego przekazu tego wspaniałego arcydzieła kinematografii !
Przecież w tym filmie jest wszystko, wspaniała historia, przeplatana namiętnym romansem, a wszystko w kanwie filozoficznych pytań o sens bytu. (Oczywiście w filmie nie brakuje też wartkiej akcji, ciętych ripost)
Naprawdę, tylko plebs oceni film mniej niż 10/10! Ja jako człowiek wykształcony w dziedzinach sztuki, oczytany i na poziomie, powiem, że dałbym mu nawet 100 punktów na 10, gdyby to tylko było możliwe!
No po prostu arcydzieło!
Utknelam na 68 minucie i zastanawiam sie czy w ogole ogladac dalej?narazie daje 3/10. Bylo pare smiesznych scen, i to w sumie tyle.
Ponadto strasznie mnie irytuje akcent glownego bohatera- chociaz wiem ze zamierzony, zeby uzyskac efekt Dude z przedmiescia, ale juz po prostu nie moge tego strawic. (ogladam w oryginale).
To przykre,że wszystkich którzy oceniają film inaczej niż Ty nazywasz plebsem. Widzę,że przebywamy na bardzo niskim poziomie dyskusji.I chyba nie pomoże tutaj nawet Twoje doświadczenie i wykształcenie w dziedzinach sztuki i jakże zapewne rozległego oczytania. Cóż zawszę pozostaję nadzieja,że to prostu sarkazm z Twojej strony.
Pozdrawiam
Pan Plebs.
Człowieku! "pozostaje nadzieja, że to po prostu sarkazm" ? Przecież jak w mordę jeża, to jest sarkazm!
Jedyna fajna scena w filmie, to gdy facet rozmawia przez telefon i robi jakąś notatkę w notesie, a Big Lebowski ją potem odczytuje.. :)
No to kamień z serca ;p teraz ja za to wyszedłem na głąba,który faktycznie nie wyłapał subtelnego sarkazmu ukrytego w poprzedniej wypowiedzi :>
widze że uważnie oglądałeś film, Big Lebowski to ten bogaty Lebowski, Lebowski który jest głownym bohaterem filmu to Dude
Dokładnie, tak samo myślę.
Na filmie uśmiechnęłam się raz
"Czy to byli faszysci? Nie, to byli nihilisci. Powiedzieli, ze w nic nie wierza" :D
A ja ten film po prostu lubię. Może przez sentyment do czasu wchodzenia w dorosłość gdy go pierwszy raz widziałem albo moje ćwierć mózgu tak zdominowało nieużywane 3/4 - nie wiem. Ale oglądając go n-ty raz każdorazowo doskonale się bawię. Lubię kręgle i dobrze zriobioną mieszankę wódki, mleka i likieru kawowego z dodatkiem lodu w szklance old fashion. Rozśmiesza mnie do łez scena gdy Dude gasi skręta piwem - kto walczy z nałogiem w rozpędzonym aucie choć raz musiał przeżyć podobną historię. Że nudny? Moja córka trafiła ostatnio na bonda i powiedziała "tata nudy, nic się nie dzieje", za to z pełnym zainteresowaniem połyka ciekawskiego dżordża. Tak więc myślę, że kwestia gustu. Bez sarkazmu i ironii ;)
Fakt, ten film jest rewelacyjny i przez wielu po prostu niedoceniony. Jest w nim specyficzne poczucie humoru, które nie każdy potrafi zrozumieć. Mi najbardziej utkwiła w pamięci scena rozsypywania prochów, miażdżąca po prostu :D
Mnie ogólnie rozwalał Goodman i jego podejście do kręgli
Dude: Przyjedź do mnie natychmiast!
Goodman: Jest Szabas, nie ma mowy!
D: Bo inaczej nici z rozgrywek.
G: ... już jadę :D
to samo po śmierci Buscemiego : "Chodźmy na kręgle." :D Nie będę nikogo krytykować komu humor w tym filmie nie przypadł do gustu, powiem tylko: nie wiecie co tracicie. Bo jak już się wejdzie w klimat to jest to naprawdę COŚ!