Te same odczucia, przereklamowany na maksa...

"przereklamowany na maksa"
To że ci się nie podobał oznacza że jest przereklamowany ?

jak widać moja opinia nie jest odosobniona, patrząc po poniższych wypowiedziach - poza tym nie jestem zbyt wybredny, toteż świadczy to źle o tym filmie, że zwróciłem uwagę na jego prostotę oraz zachwyty pseudoznawców... tyle

Też mam takie odczucie. W ogóle zaczynam zauważać że filmy Coen'ów są przeceniane...

zgadzam sie

nie zgadzam się

no ale do średnich komedii tego filmu nie można zaliczyć, nie jest to rewelacja ale jest to dobra komedia :)

Kwestia indywidualna, jeśli chodzi o dobre komediowe kino gangsterskie to "Lucky Number Slevin" - również nieco groteskowy - polecam gorąco z pełną rekomendacją :)

Co komediowego było w Lucky Number Slevin? Może mordowanie ludzi poprzez zakładanie im na głowę plastikowych torebek i patrzenie jak się powoli duszą zlewając się przed śmiercią w gacie? Gratuluję poczucia humoru!

Głównie chodzi o szydercze zagrania Freemana i Kinsleya, o cały przekręt (którego spojlerował nie będę) oraz o komediowe wstawki Hartnetta, sam film jest nawet klasyfikowany jako komedia kryminalna o ile mnie pamięć nie myli :)

również się zgadzam

Ja też sie zgadzam.

również się NIE zgadzam. Ten film to numero uno i już ;))

http://www.filmweb.pl/film/Big+Lebowski-1998-13/discussion/Prosta+interpretacja, 1927519

Barwnie i zwięźle opisałeś film w temacie, być może do mnie nie trafił ale jednak wydaje mi się że był dla mnie najzwyczajniej w świecie nudny :)
Mimo to obejrzałem go do końca czekając na strzał pioruna z szacunkiem i spokojem doczekałem się tylko wciśniętej na siłę końcówki, która mnie zamiast wcisnąć na obroty twórczego i globalnego myślenia o zachodnim społeczeństwie - zwyczajnie zirytowała.
Dziękuję za opinię

Rozumiem. Tu chyba nie ma finezyjnego rozwiązania akcji, bo pewnie twórcy wyszli z założenia, że odwracałoby uwagę od istoty historii. Miast napadu i porwania mamy mnóstwo małych cwaniaczków, które próbują coś dla siebie ugrać. W efekcie nikt nie wygrywa i tak miało chyba po prostu być. Taka szara, podła codzienność wyszła na koniec.

Nudny fhuj bo inaczej nie mogę tego określić, czytałem wszystkie interpretacje i te wasze wywody, ale co z tego jak oglądałem go tydzień żeby całego i z sensem obejrzeć. Co z tego że mi tu zaraz 10 osób wjedzie co chcieli pokazać bracia C. albo jakie to prawdy życiowe film posiada jeśli był nudny, niesmaczny, jakiś nie składny flaki z olejem i nic z tego nie wynika. Doceniam kunszt aktorski i całej reszty tam, ale w odbiorze jest tragiczny.

To jak Ty byś pokazał to o czym napisałem, że tam widzę i uważam za ważne?

Chyba zartujesz,Goodman zagral tutaj rewelacyjnie

"Zielona mila"(!),"Joe Black"(!!) i "Efekt motyla" (!!!) na 10 i ty masz czelność zakładać temat na forum BL. Gardzę^

Kocham gdy ktoś nawiązuje do czyichś ocen podczas gdy nie ma to żadnego znaczenia dla wątku tematu wobec danego filmu :)

Ale skoro tak to daj kolejny raz 4 Iluzjoniście z Nortonem a 8 Boratowi i 8 dla Bruno następnie potulnie idź gardzić gdzieś indziej..

PS: zwracając się per "Ty" - piszemy z dużej litery, mama nie nauczyła?

Twoje fantazje mało mnie interesują,niemniej weryfikacja ocen osoby, która ma czelność narzekać na ten rewelacyjny film dając przy tym oceny na miarę arcydzieł podrzędnym filmidłom jest tutaj jak najbardziej na miejscu.

Iluzjonista to najsłabszy film Nortona zaraz po 25 h.A filmy Cohena to genialne satyry dla osób rozumiejących konwencję.Najwidoczniej do takowych nie należysz.

To nie lekcja polskiego a forum,także personalne wycieczki odnośnie poprawnej pisowni zachowaj dla siebie.

Jeśli moje fantazje (i zdanie) Cię nie interesuje i masz mało konstruktywnych argumentów poza "gardzę" , to opuść temat i nie zawracaj czterech liter a najlepiej będzie, jak swoją personalną hejterską wycieczkę skierujesz w inne miejsce :)

To opinia, jak widać nie tylko moja - podzielana przez inne osoby.
Szanuję jeśli komuś się ten film spodobał i potrafi wyrazić swoje zdanie (patrz wyżej Karol Zet)

btw. piszesz, że film rewelacyjny dając "8" - bardzo dobry - sam gubisz się w ocenie.

Nie mniej jednak - pozdrawiam - kultura nie boli :)

A co mam tu więcej dodawać?Nawijać makaron na uszy jak Zet?Po co?
Temat słaby jak twój gust filmowy a jedyne z czym mogę się zgodzić to fakt, że nic tu po mnie.
Film rewelacyjny ocena bardzo dobra.W niczym się nie gubię.

To uciekaj i zostaw temat dla tych zniesmaczonych bezguści takich jak ja albo tych, którzy mają argumenty przeciwne, ciao :)

To nie jest film na ktory sie przychodzi w garniturze i oglada w skupieniu. Zaleta tego filmu jest, ze akcja posuwa sie do przodu bardzo powoli i widz moze poczuc jak bardzo na wszystko wyj**ane ma glowny bohater. F*ck it dude, let's go bowling.

"Klasyka gatunku", "kultowy" itd. to również dla mnie żadne argumenty. Chciałbym natomiast (i pewnie każdy by chciał) wyskoczyć, jak Dude, na zakupy w laczkach i szlafroku, nie przejmując się tym, że Pani na kasie widzi, że właśnie opier***em darmowe mleko. Mieć gdzieś pęd za bogactwem, luksusem i odwieczną rywalizację. Usiąść wygodnie w fotelu, włączyć sobie dobrą muzykę, jeżeli bym palił, to spalić jointa, a jeżeli się gdzieś uda wypić darmowego Białego Rosjanina to jeszcze lepiej.
Chciałbym żeby całe moje życie upływało w ten sposób, chciałbym nie mieć do nikogo o nic żalu, być totalnym pacyfistą i daleko z tyłu mieć to jak i co kto o mnie myśli.
Na dodatek wyskoczyłbym z kumplami na kręgle i niczym się nie przejmował.

Stworzenie takiej postaci i umiejscowienie jej w tej historii uważam za znakomity pomysł. Do tego świetna muzyka, rewelacyjne role drugoplanowe (z wymiatającym Seymourem Hoffmanem i Turturro). Jeden z ulubionych filmów.

Bardzo pozytywna opinia, przyjemnie się czyta :)

Ten styl życia można też osiągać nawet bez laćków w sklepie i darmowego White Russian, bez narzekania upajając się zielonym dymem.
Niekoniecznie z półrocznym zarostem :)

OK

To najlepszy film Coenów ,którzy wg mnie nie mają sobie równych.Ten film to esencja luzu,świetnej gry aktorskiej i nietuzinkowego poczucia humoru."Koleś" ma w dupie Wasze negatywne komentarze.Stracił trochę kasy,zajumali mu dywan,ale żyje dalej gdzieś tam szczęśliwy i spokojny o przyszłość :)).

Apropo dywanu! Właśnie ten jego cały luz i nie przejmowanie się niczym, tzw. wszystko w dupie - strasznie gryzie się z tym, jak natrętnie chciał ów dywan odzyskać :P Ale Koleś pewnie ma to gdzieś i przeczy sam sobie, mając sam samego siebie - gdzieś :D

Chciał odzyskać, bo ten dywan naprawdę pasował do wnętrza...

A nawiasem mówiąc, to film o tak naprawdę dwóch kolesiach-Kolesiach, którzy wzajemnie wspierają swojego kolesia Kolesiostwem, kiedy Kolesiostwo jednego z nich jest w kryzysie. El Duderino Kolesiuje Waltera, kiedy ten wyciąga klamkę na kręgielni, a Walter Kolesiuje El Duderino kiedy ten bez wątpienia zaczyna panikować coraz bardziej z powodu Niemców grożących obcięciem "Johnsona". Przy pierwszym obejrzeniu myślisz "co ten spasiony Flinston pierdzieli, El Duderino ma rację, robi się niewesoło, blondynie obcięli palec a za chwilę mogą komuś obciąć Johnsona". Okazuje się na końcu, że Walter miał 100%-ową rację z luzackim podejściem i z tej perspektywy fajnie jest obejrzeć film po raz drugi, by - już wiedząc, jak zakończy się historia - upajać się widokiem, jak to Walter udzielał w całości spełniających się rad z Kolesiostwa i prawdopodobnie został tym samym jeszcze większym Kolesiem od swojego kolesia. A potem fajnie jest obejrzeć po raz trzeci, by wyłapać geniusz roli Buscemiego i całą jego mimikę pomimo tego, że nie mówi prawie nic. A potem... nie ma już ucieczki od dudeismu...

Uwierz mi koleś nie przeczy sam sobie.Ten dywan zajebiście pasował do wnętrza.Tak się nie robi.Koleś nie jest nihilistą.Jest pacyfistą, a to oznacza że ma prawo kochać ludzi i przywiązywać się do swoich rzeczy,jak np samochód czy dywan....Smuci się i złości(np gdy odchodzi Donny) co nie oznacza że spieszy za czymś tracąc wewnętrznego Kolesia.Nie ma wielkich pragnień.Po prostu przeżywa stratę.Jemu nie pasuje ten obrót rzeczy, dlatego krzyczy że jest napiętnowany.Chce czasami zjeść dobrego burgera i pograć w kręgle...nic więcej.Teraz rozumiesz Jaguarze? :)))

Możliwe, że właśnie podpisywałem go pod nihilizm. W takim razie rozumiem jego smutek po dywanie, jeśli to czysty pacyfizm i zwykła obojętnośc :)
Chciałbym lubić ten film bo Bridges gra naprawdę rewelacyjnie, ale tak czy inaczej (zostanę pewnie za to zlinczowany) nawet polski pseudo-tarantinowy Czas Surferów, w którym to wspominają "Big Lebowski" i inspirują się "dobrym kinem" wydaje mi się ciekawszy :)

PS: Brnąc często w komentarze pod różnymi filmami lub serialami gdzie ludzie obrzucają się błotem, jestem dumny z takiej czystej wymiany argumentów, miło wiedzieć że są tutaj też ludzie, ot przyjemni pacyfistyczni kręglarze z którymi skoczyłbym na tego burgera :)

Mnie cieszy z kolei twoja reakcja :)) Czuje w Tobie też dużą nutę pozytywnego pacyfisty , co lubi zjeść dobrego burgera :D.Wszystkiego dobrego Jaguarze,niech moc będzie z Tobą :)))

100% W TEMACIE-ZGADZAM SIĘ CAŁKOWICIE !!!

zgadzam się w zupełności :)

dodatkowo, kompletnie nie rozumiem zakwalifikowania tego filmu jako komedię..

Yeah, well, you know, that's just, like, your opinion, man.

Że też nikt jeszcze nie przywołał.

Tak, właśnie, nie dziwię się tej opinii. Jeżeli ktoś oczekuje czegokolwiek, ten film jest chyba najbardziej irytujący spośród wszystkich które można obejrzeć :D Ten film jest jak Zen. Kocham! <3

Przezyłam takie samo rozczarowanie, tym większe, ze lubiłam inne filmy Cohenów. Przy Fargo zjadałam palce z wściekłości, przy Arizonie śmiałam się jak norka, a tutaj... tutaj miałam poczucie naćpania się jakimś cięzkim narkotykiem. Moze tak własnie miało być? ;)

Yeah, well, you know, that's just, like, your opinion, man.

Może przerostu nie widzę, bo forma była prostsza, aniżeli treść - ale dokładnie wiem, o co ci chodzi. Niemniej, wcale nie była wybitna [treść]. Trochę smaczków, trochę oryginalności, silna strona to bardzo dobra gra aktorska. Film po prostu niezły.

Zgadzam się :)
Zły nie jest aczkolwiek zabrałem jedno oczko za monotonność, zwyczajnie do mnie nie trafił :)

100% zgoda. Albo nie jestem grupą docelową tego dzieła.

Narzekanie na aktorstwo Goodmana w Lebowskim, to zbyt wysoki poziom abstrakcji jak dla mnie. Wychodzę.

zupelnie jak ocenienie go 10/10

Nie kumam czemu. Wybitne aktorstwo, popisowa rezyseria, szalone dialogi, luzacki klimat, masa udanych gagow. Jestem na tyle niewymagajacy, ze to mi wystarczy, zeby dac najwyzsza note.