Film nie wiadomo dla kogo - dla krytyków? Być może. Na pewno nie dla osób lubiących kino, które szukają wciągających filmów pozwalających przenieść się do innego świata. Tylko jeden zabawny moment w ciągu dwóch godzin!
Jestem osobą lubiaca kino, która szuka wciagajacych filmów pozwalających przenieść się do innego świata.
Film jest dla mnie świetny.
Zgadzam się. Nie rozumiem zalania forum negatywnymi komentarzami. Aż tyle osób nie zrozumiało tego filmu?
Myślę, że spora część publiczności wybrała się na seans skuszona pobieżną lekturą wstępniaków z których wyciągnęła jakże błędny wniosek, że film jest o kultowym superbohaterze. Teraz ta część wylewa na forum łzy i żale bo zamiast mordobicia i ratowania ludzkości była artystyczna próba i dramat. Wyobrażam sobie męki jakie musiał przeżywać podczas seansu przeciętny zjadacz avengersów i marvela i mam z tego niezły ubaw.
Birdman Iñárritu jest niesamowity, narzucają mi się porównania do Black Swan albo A Beautiful Mind ale przez dodatkowe efekty cgi film nabrał dodatkowej wartości. Efekty specjalne wypadły całkiem intersująco ale nawet bez nich fenomenalna dynamika kamery i nieustanne zbliżenia powodowały, że nie mogłem oderwać wzroku. Mam wrażenie, że kręcenie długich scen wymaga od aktora specyficznego rodzaju umiejętności, wyczuwa się podczas takiego ujęcia u postaci innego rodzaju napięcie albo raczej rodzaj skupienia i koncentracji nieobecnych podczas innych ujęć. Być może dlatego, że mastershoty u Lubezki'ego to małe maratony po ulicach i korytarzach, próby wytrzymałościowe w bieganiu po schodach i testy sprawnościowe i to wszystko z obiektywem przy twarzy.
No, na dwie godziny to pownno byc co najmniej 5 śmiesznych momentów, zgodnie z wszelkimi zasadami oceniania filmów i klasyfikacji na dobre i złe.
Dokładniej ironiczny komentarz do tekstu uzytkownika anakonda jakieś tam cyferki "Tylko jeden zabawny moment w ciągu dwóch godzin!"
Nie jestem krytykiem, z całą pewnością kocham kino i jestem zachwycona tym filmem, od pierwszej sceny, gdy uświadomiłam sobie, że patrzę na lewitującego faceta, aż po uśmiechniętą twarz Emmy Stone w ostatnim kadrze. Czy Ty naprawde oceniasz filmy po ilości zabawnych scen? Nigdy nie zastanawiasz się, dlaczego masz odmienne gusta od innych ludzi, którzy (przynajmniej kilku) sa niewątpliwymi znawcami kina? Gdy mnie spotyka coś takiego, podejrzewam się o brak wystarczajacej wrażliwości, wyrobienia, znajomości tematu i zaczynam drążyć, chcę wiedzieć więcej, poznać coś nowego. Dzięki temu odkryłam wiele fascynujacych rzeczy, poszerzyłam perspektywę, zrozumiałam .... spróbuj, to nie boli.
"Czy Ty naprawde oceniasz filmy po ilości zabawnych scen?"
Jeśli miałbym tylko po tym oceniać ten film, to "Birdman" dostałby ode mnie 10. :) Dawno tak się nie uśmiałem na filmie.
Tego typu użytkownicy powinni być banowani. Filmu jeszcze nie widziałem, ale 1 w 10-stopniowej skali to z pewnością za mało.
Nie rozumiem, dlaczego "tego typu" użytkownicy powinni być banowani, każdy ma prawo skomentować i ocenić wg własnego gustu, a moja wypowiedź nie jest w żaden sposób obraźliwa - film widziałam w kinie, zapłaciłam za bilet - oglądam dużo filmów, zarówno w kinie, jak i na platformach internetowych typi Ipla, netflix. Mam prawo dać ocenę. Ty komentujesz przed zobaczeniem filmu i od razu dajesz więcej niż 1 - nie wiem kto powinien być zbanowany w pierwszej kolejności.
Zauważ, że nie wystawiłem jeszcze żadnej oceny. Po prostu nie rozumiem jak można wystawić ocenę 1 obrazowi nominowanemu do oscara. Rozumiem, że wyżej cenisz "kac wawę", tam w końcu jest więcej "zabawnych momentów".
Tak, nie wystawiłeś oceny, ale już zasugerowałeś, że będzie więcej niż 1 bez zobaczenia filmu. Na film poszłam, właśnie dlatego, że dostał nominację i czuję się oszukana - moja ocena jest adekwatna do tego jak odebrałam film oraz do oczekiwań stworzonych przez twórców i filmowców i stopnia promocji tego "dzieła". Nominacja do Oscara nie odbiera prawa do własnej oceny. A "Kac Wawy" nie widziałam - nie jest to film który przyciągnąłby moją uwagę - a skoro nie widziałam, to nie komentuję.
Film nie dla wszystkich co nie znaczy, że trzeba zniechęcać do niego innych i mieszać go z błotem. Jeden zabawny moment w całym filmie? Może po prostu to nie twój typ humoru. Nie podobało się - twoja sprawa, wystaw ocenę jaka ci się podoba i zostaw temat.
Ps. Rozumiem, że wszystko w tym filmie uznajecie za gówniane (scenariusz, reżyserię, aktorstwo, zdjęcia, muzykę, montaż itd.) skoro wystawiliście najniższą możliwą ocenę? W takim razie watch again i zauważcie, że film składa się tylko z parunastu ujęć (nawet 10 minutowych), które w innych produkcjach trwają po 30s
Takie kłótnie na Filmwebie trwają już całymi latami, a nigdy nic dobrego z nich nie wynika. Kiedy widzicie, że ktoś daje 1 filmowi którym się zachwycacie, to po co na siłę staracie się nakłonić go do zmiany oceny? Ważne, że Wam się podobał. Niech sobie dają 1, 2, nawet 50. Żaden miłośnik kina nie powinien sugerować się komentarzami w internecie, zwłaszcza, gdy ktoś ocenia jakikolwiek film na 1. Nie rozumiem po co te wieczne wojny Filmwebowe. Tyle fajnych filmów dałoby się obejrzeć w czasie pisania tych wszystkich bzdur. Ludzie dają najniższą ocenę, mieszają filmy z błotem, ale czy kogoś tak naprawdę to obchodzi? Filmy mają się dobrze, zarabiają pieniądzę, dostają Oscary, wszyscy o nich mówią, a o takich szaraczkach jak my nikt nigdy nie usłyszy. ;) Dajcie sobie spokój.