Niby banał, ale coś w tym jednak jest. Oczywiście to subiektywne odczucie, ale nie widzę w pokoleniu dzisiejszych znanych aktorów 40 czy 50-letnich takich postaci jak Robert Shaw czy Edward Fox. Wszyscy jesteśmy jednak chyba z innej gliny, i to niekoniecznie bardziej szlachetnej. A co do filmu, dla mnie niezaprzeczalny klasyk i tyle. Chylę czoła nie tylko przed obsadą, ale i ekipą techniczną, gdyż stworzyli rzecz wartą uwagi. Efektowne wspomnienie starych, dobrych czasów.