Super była scena z szkoleniową eskandrą która rzuciła sie na niemców i ich znisczyła , to przynajmniej taki film pokazuje brytyjczukom i innym narodom że my też tam walczyli......
Ale to, że dźwięki leciały z taśmy i były niejednokrotnie puszczane bez sensu (np. w samym środku bitwy "Niemcy! Niemcy, na dole"! - Nie widzę ich! Gdzie?"), jest już bardzo niefajne.
Wiesz, ale bitwa lotnicza ma nie wiele wspólnego z bitwą piechoty, jak leci myśliwiec aliantów z prędkością ponad 500 km/h a na przeciwko niego myśliwiec wroga z podobną prędkością, to szybko nawzajem tracą się z oczu jeżeli od razu nie przystąpią do walki kołowej.
czytam 'dywizjon 303' Fiedlera i mam wydanie, w którym na początku jest kilka stron opowiadających o powstaniu książki pisanych przez autora w 1971 r. Pisał, ze jest zniesmaczony tym filmem i sposobem, w jakim zostali polscy piloci ukazani. Znał ich i pisał, że byli zupełnie inni. Typowe dla Anglików... ukazać Polaków jako 'polaczków'. ;/
Potwierdzam, zresztą w tym filmie nas ukazana jako jakiś narwańców i krzykaczy. A to się mija z prawdą, co zrobić amerykanie, ruscy, niemcy, brytyjczycy mają już wprawę to przeinaczania faktów albo zapominania poniektórych.
Oni nie zapominają faktów, tylko po prostu wstydzą się, że Polacy byli lepszymi pilotami od nich. Przynajmniej jest coś o Polakach, w złym świetle ale jest, bo czasem, kiedy się w Wielkiej Brytani wspomina o tej bitwie, wątek Polaków się pomija.
Nie uważam, by to było przedstawienie Polaków w złym świetle. Pokazali przecież, że mimo wszystko dobrze sobie radzili.
"Typowe dla Anglików... ukazać Polaków jako 'polaczków'. ;/ "
Bzdury pierdolisz, niczego takiego nie było w filmie. Po za tym, to chyba oczywiste, ze nikt tam się nie skupiał na jakimś mego wiernym odtworzeniu wątku polskiego - to nie jest polski film, tylko angielski.
Uwielbiam jak potem ich pouczał i "Po pierwsze: brytyjskie siły powietrzne to nie latający cyrk"
"Po drugie: gratuluje rekordowej liczby zestrzeleń :D"
Dla mnie film wyraźnie ukazuje, że szala zwycięstwa (a właściwie, że zaczynają cokolwiek wygrywać) przechyla się na ich stronę, dopiero gdy wpuszczają do akcji Polaków.
Cieszmy się, że Victor "Przywódca Czeskiego Ruchu Oporu" Lazlo z "Casablanki" nie wygrywa tam całej bitwy.
A my po prostu byliśmy narwańcami w porównaniu do Brytyjczyków, tak jak każdy kto okazuje, że żyje i to też jest w tym filmie wspaniałe.
"A my po prostu byliśmy narwańcami w porównaniu do Brytyjczyków, tak jak każdy kto okazuje, że żyje i to też jest w tym filmie wspaniałe."
Może nie tyle Polacy byli narwańcami, co po prostu na tym etapie wojny, w przeciwieństwie do Brytyjczyków, pałali już do Niemców nienawiścią totalną, co chyba jest zrozumiałe, i zabijanie ich było ważniejsze od własnego życia.
No to jeszcze raz oglądasz i powiedz mi, że nie ma takiej sceny. Że Polacy są jakimś zapalnikiem. A ja wiem, że by wygrali, ale mówię o scenie w filmie. Umiemy czytać ze zrozumieniem?
Najlepsza odzywka była wtedy jak ich angielski dowódca kazał im lecieć ustalonym kursem, a nasi jeden po drugim wychodzili z formacji z uprzejmym: "Repeat please".