to taki przecinek na drodze przez zycie (jak kazdy wartosciowy film, kazdemu wg gustu), wielu rezyserow stawia nam na trasie taki, bysmy przystaneli, odpoczeli, zastanowili sie nad swoim istnieniem, zrobili rachunek sumienia... dla mnie piekny film. Zwyczajnie przyjelam go na klate. Wchlonelam. "Sin amor todo es nada"