...parafrazując tytuł znanego filmu. Podziwiam twórców tego filmu i ich pomysł - tu nie chodzi bowiem o tani, zalewający telewizor keczupem horror, a o quasi-realne nagranie(czyż to nie straszy mocniej od horroru świadomie nieprawdziwego?).
Ponadto to pierwszy w dziejach horror "nagraniowy" i symbol niskiego kosztu/sporego zysku(w filmie nie ma ani jednego widocznego potwora!) - prawdę powiedziawszy, sam bym nagrał taki film, mają taki las, kilka kamer, paru chętnych aktorów i nieco wolnego czasu(tego mam najmniej).
Oglądając ten film, widz nie powinien go oglądać jako "kolejną odmóżdżającą sieczkę" a jako "znalezione nagranie". I cała legenda jest zmyślona przez twórców, nawet ci, co nie dali się nabrać jak dzieci, dygoczą ze strachu.
Na Oskara zasługuje gra aktorów(ich szczere wypowiedzi, rosnąca frustracja i prawdziwe przerażenie są jak z realu). Niezła była scena ucieczki z namiotu(choć z punktu scenarzysty raczej bezsensowna - uciekać z jednego niby bezpiecznego miejsca do lasu, gdzie najprawdopodobniej "chycnie" cię wiedźma?), oraz reakcja Heather na zawartość pakunku(a tak w ogóle co to było? Język, serce, bo raczej za małe na flaczki).
Dla mnie ten film należy do produkcji ponadczasowych - jest wiecznie żywym, acz niedocenionym symbolem "strasznych nagrań".
9/10