Ten film to pod wieloma względami zjawisko- jak na swoje, oczywiście, czasy. Pomysł, cała otoczka wokół niego,
wykonanie i aktorstwo. Kiedy oglądałem to po raz pierwszy byłem przerażony do szpiku kości. Kilka razy później, gdy
oglądałem go ponownie, strach nie mijał. Jedynie ostatnio zacząłem zauważać pewną rzeczy, którą można by było
zrobić jeszcze lepiej i dzięki temu- jeszcze straszniej. Wydaje mi się, że wszystkie dźwięki słyszane przez bohaterów
powinny być o wiele bardziej oddalone- przed wszystkim wołanie Josha.
Film genialnie dotyka najbardziej głębokiego strachu w człowieku- strachu przed nieznanym. Nigdy nie widzimy sprawcy,
nawet nie słyszymy, jedynie jakichś pośredników, cała wiedźma nigdy się nie pojawia.
Scena finałowa jest jedną z najbardziej przerażajacych scen, jakie w życiu widziałem.
Kiedy widziałem to po raz pierwszy, nie mogłem uwieżyć, że aktorzy mogą grać tak naturalnie i to wzmagało moje
obawy, że te taśmy naprawdę mogą być prawdziwe...