miałam ochotę na naprawdę dobry horror, nie powodujący przy tym odruchu wymiotnego (generalnie nie przepadam za większością horrorów właśnie z tego względu, lubię odczuwać niepokój, lęk, czy tam strach, a nie posiłek sprzed kilku godzin). bywam wybredna, ale koleżanka zaproponowała mi właśnie blair witch project, mówiąc, że film to same amatorskie taśmy znalezione w lesie a następnie tylko zmontowane w całość. oglądając to w środku nocy byłam przekonana, że to prawdziwe nagrania, że to wszystko naprawdę miało miejsce. na początku owszem, nudnawe, ale potem z minuty na minutę byłam coraz bardziej przerażona, okropnie się wczułam. dopiero po filmie koleżanka mi powiedziała, że tak naprawdę to wszystko było wyreżyserowane. :) gdybym wiedziała to wcześniej, to zapewne bym się tak nie wystraszyła, ale podsumuwując - gra aktorów naprawdę bardzo dobra, bo faktycznie odniosłam wrażenie, jakby naprawdę się w tym lesie zgubili i naprawdę to wszystko przeżywali. jestem troszeczkę naiwna, ale tego właśnie szukałam. dobry horror na dobranoc. :)
pozdrawiam.