"Blair..." jest świetnym dowodem na to, iż tak naprawdę liczy się genialny pomysł, a nie kupa kasy wpompowanej w efekty specjalne i honoraria dla "mega- gwiazd". Horror w formie dokumentu? Zamiast hektolitrów wylewanej krwi i potworów dostajemy obraz z "oczu" ofiary i jej reakcje (naturalne) na subtelnie podawane porcje lęku i przerażenia. Czego się boimy? Stosu kamieni? Gałązek związanych pokrwawioną koszulą? Odgłosów bawiących się dzieci? To czego nie widzimy, a słyszymy "uderza" w nasze zmysły z potworną siłą. Film kultowy.
PS: Jesli ktoś się rozczarował to naprawdę nie jego wina (zakładając, że nie jest uprzedzony do horroru). To wina tego, że żyjemy w kraju nieco zacofanym cywilizacyjnie i otrzymujemy film z ponad półrocznym opóźnieniem. Legendom i nadinterpretacjom, które narosły przez ten czas nie podołałby żaden film w historii kina. Trzeba znać umiar w swoich oczekiwaniach i zachować nieco obiektywizmu.