Ogólnie film wygląda, jakby jego budżet wynosił kawałek czerstwej bułki i kręcił go jakiś menel spod Lidla. Sceny walki to jakaś porażka
Albo ta rozmowa w więzieniu podczas której koleś mówi bohaterowi, że jak nie wykona zadania to odetną kończyny jego córce. Przecież te rozmowy są nagrywane, chyba że akcja filmu działa się na jakimś zadupiu w latach dwudziestych, ale nic na to nie wskazywało.
Brutalne sceny zostały dodane chyba tylko po to, żeby później można było mówić, jaki to mocny film i podnieść mu kategorie wiekową. Scen, jak bohater skakał po głowach przeciwników było tyle, że wycięcie ich skróciłoby czas trwania o połowę.
Na końcu to już w ogóle polecieli. Bradley chodzi sobie po całym więzieniu, kasując kolejnych gości (skacząc im po głowie), i zupełnie nikt nie zwraca na to uwagi. Widocznie strażnicy akurat w tym momencie postanowili zrobić sobie przerwę i iść na piknik, bo nie widzę innego wytłumaczenia. I jeszcze ta scena ze złamaniem nogi. Bradley ma taką siłę, że niedługo pewnie dołączy do Avengers, skoro takie rzeczy potrafi. Dziwne, że nie przebił się przez ścianę i nie uciekł z tego więzienia już w pierwszej scenie, co po tylu absurdach w ogóle by mnie nie zdziwiło.
No cóż, był to jeden z najgorszych filmów jakie oglądałem w ostatnim czasie. Jednym słowem - TRAGEDIA!