Ewidentnie chce zerwać z byciem kojarzonym z dotychczasowymi rolami, ale tym razem przegiął pałę. Film jest po..bany, choć przyznaję, że nawet wciąga. Jednak teraz po dwóch godzinach oglądania zastanawiam się po co ja na to poświęciłem czas? Ah i ekstra smaczek - wręcz idiotyczna rola Dona Johnsona. Jeśli Vince Vaughn ma kryzys wieku średniego, to don johnson może być jego mentorem. Zastanawiam się tylko, czy to może wszystko nie było kręcone dla żartu, że to może daleko posunięty sarkazm, ironia, żart z filmów więziennych? W sumie nic na to nie wskazuje, ale tylko w ten sposób jestem spojrzeć na ten film z jako-takim zrozumieniem.
Coś podobnego właśnie napisałem - z tym, że do końca nie dałem rady. Ten film to żart chyba, albo jakiś studencki projekt z większym budżetem na gaże dla paru znanych nazwisk. Jeśli ktoś myśli, że to coś w klimatach niedawnego kapitalnego Shot Caller czy choćby Felona to się grubo ździwi..... Reżyser czy tam twórcy, supermaxa czy w ogóle amerykańskiego więzienia nawet na Discovery raczej nie oglądali.... To jakaś kpina jest. Gra aktorska oprócz Dona Johnsona to kpina kolejna. Vince niech zostanie przy graniu Polaków i komedii romantycznych, bo nie wypada przekonująco grając bandytów nawet z jedną groźną i pustą miną przez 2h.