Sugerując się oceną miałam nadzieje na dobry film trzymający w napięciu i niezwykle ciekawy. Wielce się zawiodłam , nie dość że akcja ciągła się mega długo i nic z tego nie wynikało to koniec filmu był jakimś nieporozumieniem , tak naprawdę oglądając końcówkę ma się wrażenie jakby to była dopiero połowa filmu , w ogóle temat film nie został dopracowany do końca ani też nie rozstrzygnął się , bo co ja mam sobie dopisać zakończenie ? Która laska była matką jego syna ? Gdzie podział się ten syn ? Na żadne z tych pytań nie było odpowiedzi , można tylko się było bawić w zgadywanie a chyba nie o to chodzi po zakończeniu filmu ?
Również mam podobne odczucia. Spodziewałem się lepszego wyjaśnienia sprawy. Być może miał to dziecko jeszcze z inną kobietą, której dokładnie nie pamiętał - można by gdybać. Inna sprawa, że zakończenie filmu interpretowałbym jako tęsknotę za (istniejącym lub nie) synem i żal z powodu faktu, że nie stworzył szczęśliwego trwałego związku, małżeństwa, z którego miałby przynajmniej tego syna lub córkę.
no lekki niedosyt jest , musiałam sobie przypomnieć co to za film na który mi odpisano bo już jakiś czas temu zamieściłam tą opinie xD
Dzizus... Ludzie... Czy wy tylko gimnazja pokonczyliscie...? Mam wrazenie, ze niektorzy ogladaja filmy na zasadzie - widze obrazki i tyle... Qrde wysilcie zesz czasem troche te swoje mozgi, wczujcie sie w to co widzicie na ekranie... A jesli nie jestescie w stanie, to wroccie do ogladania transformersow, bo tam nie trzeba nic rozumiec... Oceniac film na 4, tylko dlatego, ze ogladalo sie nieuwaznie i go nie zrozumialo to juz glupota... Koncowka miala byc wlasnie dokladnie taka jaka byla... Tu nie chodzilo o to, ktora laska byla matka jego syna i czy w ogole tego syna mial... Nie czytalem zadnych recenzji ani opisow, wiec moge opowiedziec tylko to co ja czulem ogladajac ten film, niekoniecznie musi sie to zgadzac z wizja rezysera, ale chyba wlasnie o to chodzi, by film uruchomil wyobraznie prawda...? Moim zdaniem przez caly film i wszystkie te sytuacje spotkan z kobietami chodzilo o to, by wywolac u widza w wyobrazni retrospekcje zycia glownego bohatera... Terazniejszosc pokazuje nam jakie jego zycie jest obecnie, natomiast dzieki spotkaniom z tymi kobietami dowiadujemy sie jakie jego zycie bylo... A finalnie chodzi tylko o to, ze gosc tak naprawde jest bardzo samotnym czlowiekiem i kiedy dowiedzial sie, ze moze miec syna, bardzo to podzialalo na jego podswiadomosc i uczepil sie tej mysli bardzo kurczowo... Wrecz popadl w lekka paranoje w tych swoich poszukiwaniach... Dobitnie dowodzi tego koncowka... Gosc w kazdym kto jest na swoj sposob do niego podobny zaczyna dostrzegac swojego syna... Zwroccie uwage, jak bardzo mlodziak ktoremu kupil kanapke byl do niego podobny, nawet dres mial prawie taki sam... Jak mozna nie skojarzyc takich faktow? trzeba chyba ogladac film z wylaczonym mozgiem, ale po co potem pretensje do rezyser, ze sie filmu nie zrozumialo...? Moze problemu nalezy poszukac w sobie, a nie w filmach...? W filmie chodzilo o to, ze gosc tak naprawde czul sie bardzo samotnym czlowiekiem i chyba nie zdawal sobie z tego sprawy, dopoki nie otrzymal informacji o tym, ze moze miec syna... Przez caly film gosc podswiadomie szuka tego syna, majac nadzieje ze go znajdzie i nie zdajac sobie sprawy, jak bardzo brakuje mu w zyciu bliskich osob, rodziny, z ktorymi moglby dzielic swoj los... Przy czym doskonale zdaje sobie sprawe, ze na zalozenie rodziny jest juz za pozno, mozna powiedziec, ze przegral swoje zycie, tymczasem wlasnie swiadomosc, iz byc moze posiada syna, daje mu szanse na to, by jednak ta rodzine/kogos bliskiego miec...
właśnie, ;D kurde ludzie zawsze muszą się czepić czegoś , kurde jak się komuś podoba to ok ale nie musi mnie oceniać jak mi nie ,
Sory ale nie wiem do czego jest twoja odpowiedz bo wątek powstał 3 lata temu i był tak długi ze nie mam ochoty wracac do niego i tracić czas na to. Nie rozumiem po co ktoś komentuje posta, który powstał już dawno temu a nawet w nim nie uczestniczyłes. Każdy kto tu się wypowiadał wtedy dawno zakończył temat a ty tu coś próbujesz reaktywowac nie wiedzieć po co. Chcesz ocenić film oceniaj ale jeśli nie ocenialam ciebie to z lłaski swojej nie wtrącaj się. Jakaś taka dziwna moda w internecie, żeby komentować wszystko na co się ma ochotę nawet gdy rozmowa nie dotyczyła twojej osoby i po jakiego robić to po kilku latach?! Jetes adwokatem tamtego użytkownika czy jak?
I jeszcze jedno jeśli nie patrzyłes uuważnie (bp gdybyś patrzył to byś tego posta nie napisał) to byś doczytal ze to użytkownik dimmiu zaczął teksty typu "pokonczyliscie gimnazjum tylko itp itd, czyli to on zaczął nas oceniać ze jesteśmy tępi i nierozumni skoro nie zrozumieliśmy filmu. A ja jego nie ocenialam tylko film. Zauważ kto zaczął ocenianie mnie, mojej osoby jako pierwszy. Film można sobie oceniać jak się chce każdy ma takie prawo, ale jak on zaczął już pisać bezpośrednio o mnie to już przesada. A jak chcesz kogoś bronić to najpierw doczytaj uważnie kto zaczął. Dziękuję.
hehe, dimmiu ma chyba rację. Pzecież właśnie nie o szał chodzi. To film z gatunku refleksyjnych, nastrojowy, klimatyczny. No i gra Murraya to czysta poezja.
widać że skończyłaś więcej niż gimnazjum bo wyszło ci niezłe wypracowanie które może ci się przydać na polski ;D pozdrawiam :)
każdy ma prawo do własnego zdania i sory ale nie twoja sprawa na ile i jak oceniam film !
Co kolejny post to sie bardziej pograzasz...
"nawet nie chce mi się tego czytać :D"
Pogratulowac szacunku dla innych...
"widać że skończyłaś więcej niż gimnazjum bo wyszło ci niezłe wypracowanie które może ci się przydać na polski ;D pozdrawiam :)"
Przynajmniej mam jakies sensowne wnioski po bejrzeniu tego filmu, w przeciwienstwie do Ciebie... Tobie widocznie wystarczy podsumowanie calkiem niezlego filmu w 5-ciu zdaniach... Tak sie zachowuja dzieci... "nie, bo nie"...
"każdy ma prawo do własnego zdania i sory ale nie twoja sprawa na ile i jak oceniam film !"
Moja sprawa, jesli zaczynasz wypisywac tu swoje wypociny... Jak chcesz zeby to byla tylko Twoja sprawa, to sobie oceniaj, ale nie komentuj... Jesli widze niesluszna ocene, ktora ktos probuje nieudolnie poprzec jakimis wypocinami, to reaguje... Z Twojej wypowiedzi jasno wynika, ze niewiele zrozumialas z tego filmu, wiec rownie jasne jest, ze ocene powinnas wystawic sobie, a nie filmowi... Film nie byl zadna skomplikowana lamiglowka, czy przesycona ukrytymi przeslaniami historia... Zwykly prosty przekaz, jesli nawet tego nie potrafisz zrozumiec, to pozostaje mi tylko wspolczuc, ale to juz nie wina rezysera, czy filmu, ze nie potrafisz dostrzec oczywistosci...
w takim razie ty wszystkie filmy lubisz i rozumiesz tak ?! każdy ma filmy które mu nie podchodzą które nie sa w jego typie i co to jest problem tej osoby ? proszę cię to śmieszne co mówisz , tak jest świat skonstruowany że każdy ma różne typy i poglądy , jednemu się podoba innemu nie , jakby każdemu wszystko się podobało to nudno by było , po to ludzie kręcą tyle filmów żeby każdy oglądał to co mu się podoba , oglądnęłam i oceniam jak każdy tutaj , ocena jest filmu nie ciebie a ty tak się rzucasz jakby ciebie ktoś oceniał , w porządku tobie się podoba mi nie MUSI !
"podobanie" sie filmu, a jego zrozumienie, to 2 rozne sprawy. Nie, nie wszystkie filmy rozumiem, ale jesli ich nie rozumiem, to przynajmniej staram sie je zrozumiec, poczytac posty innych madrych ludzi, recenzje, obejrzec film jeszcze raz zwracajac uwage na detale, ktore byc moze pominalm przy pierwszym ogladaniu... Film moze nie byc w moim typie, to go po prostu nie ogladam i nie oceniam. Jesli nie lubie dramatow, to staram sie ich nie ogladac, a jesli juz ogladam cos co nie jest w "moim typie", to staram sie wystawic opinie obiektywna, a nie subiektywna tak jak Ty, albo nie wystawiam jej wcale. To zasadnicza roznica. Ja nie przepadam za muzyka klasyczna, ale to nie umniejsza dzielom Chopina czy Beethovena i nie wchodze na fora/portale muzyczne i nie oceniam tych utworow najnizszymi notami i nie robie z siebie kretyna wmawiajac wszystkim, ze ci kompozytorzy to dno, bo nie jest w moim guscie i mi sie nie podoba... Bardziej lopatologicznie juz ci tego nie wytlumacze... eot
Znów kolejna osoba bojowo nastawiona do ludzi. Kolejny przykład Polaka...
Owszem, to co napisane zostało przez Cb, jest jak najbardziej logiczne i spójne (Twoje odczucie po filmie), ale czuć jakąś wyjątkową chęć wbicia szpili osobom, które może nie do końca rozumieją takie filmy, jednak to nie powód, aby tak pisać.
Daleko człowiek nie zajedzie, gdy będzie taki
"Kolejny przykład Polaka.."
A moim zdaniem to zalozycielka tematu prezentuje typowa postawe jaka zaczyna przyjmowac nasze spoleczenstwo. Zauwaz rowniez moj ton pierwszych postow, staralem sie jasno wytlumaczyc co, jak i dlaczego, nie wyywalem, probowalem sklonic autorke postu do JAKIEJKOLWIEK refleksji, moze ponownego obejrzenia, zrewidowania opinii, ale jak grochem o sciane... Imo z glupota, ignorancja i wadami narodowymi trzeba walczyc. W dzisiejszych czasach juz od podstawowki zwalnia sie mlodziez z myslenia, wystarczy przeczytac streszczenie jakiejs lektury, sciagnac z internetu wypracowanie itp itd i dzieki takiemu podejsciu mamy potem takie kwiatki jak pierwszy post. Transormersy itp rowniez znaczaco sie przyczyniaja do takiego obrotu sprawy. Zalozycielka nawet nie zadala sobie trudu poczytania o filmie, wystarczylo przeciez zajrzec do innych postow, bo skoro film ma wysoka ocene, a jej wyszlo tylko 4, to znaczy, ze cos jest chyba nie tak, zamiast sporobwac zrozumiec dlaczego, po prostu wystawila ocene... Takie rozumowanie przeklada sie pozniej na rozumienie wszystkiego, rowniez tego co podaja w wiadomosciach itp. Ludzie po prostu ogladaja, nie mysla, tylko patrza bez zadnych wlasnych refleksji... Spoleczenstwo nam umyslowo ubozeje, jesli uwazasz, ze to jest ok i nie nalezy z tym walczyc, to masz racje, daleko czlowiek nie zajedzie...
Ja uważam, że po prostu ten film nie jest dla każdego, umówmy się szczerze. Można definiować go na kilkanaście sposobów. Każda scena oddaje sytuacje wewnątrz duszy bohatera, więc trochę trzeba mieć smykałkę i podejście psychologiczne. Ja osobiście sam nie byłem tym filmem zachwycony, tylko dlatego, że rola głównego bohatera mnie trochę denerwowała, ale miała ona być taka, lekko bezpłciowa. Na szczęście wystąpiło sporo aktorek b. dobrych, szkoda, że tak krótko każda, no ale to też wiadomo dlaczego.
Kiedy ja widzę, jak ktoś ma problemy z interpretacją filmu po prostu podaje swoją i nie daje żadnych komentarzy, bo to jest tak jak w szkole, ktoś może być wybitnym humanistą, ja należałem do właśnie osób, które b. lubiły humanistyczne przedmioty, a z matematyką czy fizyką kompletne dno. Dlatego staram się nie osądzać. :)
Co nie zmienia faktu, ze jesli ktos sie nie zna na fizyce, czy matematyce, to bezpieczniej jest nie podejmowac zadnych dyskusji na ten temat, a juz na pewno nie probowac podwazac prawa w nich wystepujace. :)
Swoja droga Murray to bardzo specyficzny aktor i sam osobiscie za nim nie przepadam i rzadko ogladam filmy jesli widze go w obsadzie glownych rol, ale musze przyznac, ze jego tepy wyraz twarzy do tego filmu pasowal. :) Caly przekaz filmu sprowadzal sie faktycznie do tego, co mogl czuc, a do tego juz potrzeba sporej dozy empatii itp.
a ja gratuluje widzom, którzy właśnie włączają mózg, bo jednak jak czytam komentarze tenisistki czy innych ludzi tego pokroju, widzę durne baby, które w oglądaniu zatrzymały się na poziomie tępych seriali, gdzie istotne jest tylko to z kim xx ma dziecko, czy xy kocha xxx? nie zawsze do takich rzeczy sprowadza się życie.
dzięki Dimmiu za treściwą i rzetelną wypowiedź, props ; )
Szczerze mowiac, zaczyna mnie to przerazac... Wszedzie widze lenistwo, ignorancje, brak podstawowych odruchow, empatii... Bo jak mozna ogladajac taki film zastanawiac sie, czy i kto jest synem tego goscia...? Przeciez to nie ma w tym filmie zadnego znaczenia, a jedynie informacja, ze moze tego syna miec i to co ta wiadomosc robi z glownym bohaterem... Masz racje, ogladanie glupich seriali i szeroko pojetej "papki amerykanskiej "rozleniwia, tam nie trzeba posiadac empatii na przynajmniej podstawowym poziomie, by moc sie wczuc w to co przezywa glowny bohater, wszystkie emocje podane na tacy w wyolbrzymiony sposob. Na tym wlasnie polegala trudnosc tego filmu, tu nie bylo lez, nie bylo emocji na twarzy, w gestach itd, cala historia rozgrywala sie wewnatrz glownego bohatera, a caly szkopul polegal na tym, by sprobowac sie wczuc w jego emocje... Przerazajace wrecz jest to, co pisze tenisistka, gdyz wyglada na to, ze tacy ludzie przyswajaja tylko takie informacje, ktore widza, kompletnie bez zadnych wiekszych refleksji i bez probowania wczucia sie w emocje postaci... Zreszta jak zauwazylem, takich watkow pod tym filmem jest wiele: "kto w koncu byl jego synem", "bezsensowne niewyjasnione zakonczenie" itp... I dziwic sie potem, ze sytuacje w tym kraju mamy taka jaka mamy... To nie sa pojedyncze przypadki, masa takich tutaj, mnie osobiscie przeraza taki stan rzeczy, gdyz dobitnie pokazuje, jak plytkie i ograniczone mamy spoleczenstwo...
dimmiu, dziwię się Twojemu zdziwieniu. Tacy są ludzie. :)
Swietnie podsumowałeś wszystko co w filmie ważne. Piękny i mądry film. Bardzo prawdziwy. Jest w nim wszystko co w życiu ważne. Szkoda, że takich filmów nie kręci sie wiele. Widać brak zapotrzebowania.
Bez przesady. To że ktoś nie zrozumiał zakończenia wcale nie znaczy, że jest płytki i ograniczony, gdyż każdy człowiek ma prawo do swojej interpretacji. To trochę tak jak z wierszami i pytaniem w stylu "Co poeta miał na myśli ?" - logiczną rzeczą jest to, że każdy ma odrobinę inną interpretację. A skończyć się może na tym, że autor wiersza miał zupełnie co innego na myśli niż jego najlepsi interpretatorzy oraz krytycy...
Ja swoją interpretację napisałem powyżej. A podobieństwo dresów Dona i młodego chłopaka zauważyłem od razu, jak również tego w samochodzie pod koniec filmu. To nie wymaga intepretacji - każdy ma swoją :-)
Ale tu nie chodzi o koncowke... Z postow tenisistki wynika, ze ogladala ten film kompletnie nie wczuwajac sie w zadna z postaci, a jedynym sensem i watkiem filmu byl dla niej fakt znalezienia (lub nie) syna przez Dona. Z moijego punktu widzenia to ogladala ten film bardziej na zasadzie przygodowki, czy glowni bohaterowie odnajda skarb czy nie... Gdyby przezyla ten film ucuciami glownego bohatera, nie pisalaby takich postow, tymczasem bylo to powierzchowne ogladanie i oczekiwanie na rozwiazanie akcji fabularnej, kompletnie bez zrozumienia przekazu filmu...
skoro dziewczynko wypowiadasz się na FORUM PUBLICZNYM, każdy ma prawo skomentować, odnieść się do tego co piszesz. skoro piszesz bezmyslne głupioty, innymi mogą zareagować.
znalazła się ta która wie wszystko i moze innych pouczać i poprawiać , wolny kraj i każdy może komentować to co mu się podoba helloł ! Ja mam takie zdanie na ten temat a ty nie musisz się z nim zgadzać , kto zaczął ?! ty ! nie musi ci się podobać to co pisze , co źle bo ktoś ma inne zdanie niż ty , wypisujesz teksty długaśnie niewiadomo po co jakby komuś chciało się to czytać , wybacz ale nie ,muszę się z tobą zgadzać ani tymbardziej czytać twoich wypowiedzi , bo nie mam na to ochoty ani czasu, to moja ocena tego filmu i koniec tematu
"[...] wolny kraj i każdy może komentować to co mu się podoba helloł !"
A wiesz, ze to dziala w obie strony i dotyczy nas rowniez, a nie tylko ciebie, helloł? My rowniez mamy prawo do komentowania tego co bazgrolisz, jak ci sie to nie podoba, to przestan odpowiadac, albo sie w ogole nie wypowiadaj, dlaczego to my mamy przestac? Ty zamiescilas pierwszego posta i zalozylas ten temat, wiec o co ci chodzi, bo sama sobie przeczysz, twierdzac, ze kazdy ma prawo do wypowiedzi i dlatego to napisalas, ale nam juz prawa do wypowiadania sie na temat twoich postow zabranisz. Zastanow sie czasem dobrze nad tym co piszesz... Jak juz napisalas, to forum publiczne, a mamy "[...] wolny kraj i każdy może komentować to co mu się podoba[...]", wiec jesli nie chcesz by ktos komentowal to co wypisujesz, masz jedno jedyne wyjscie - nie wypowiadac sie w ogole, wtedy na bank unikniesz komentarzy. Twoj wybor, ale jak juz cos piszesz, to musisz sien iestety pogodzic ze swiadomoscia, ze inni beda to komentowac i to niekoniecznie na Twoja korzysc, bo kazdy ma prawo do swojego zdania, wyrazania go i nikomu tego nei zabronisz. Skoro chcesz poszanowania swoich praw, to szanuj tez prawa innych.
szkoda mi czasu dla ciebie , owszem założyłam post albowiem chciałam powiedzieć co myślę o tym filmie a dokładniej o jego zakonczeniu , a nie po to żeby dyskutować z tobą , to ty mnie zaatakowałaś że oceniam tak a nie inaczej film bo coś tam , a przepraszam bardzo mam prawo do tego by oceniać jak chce a ty nie musisz odrazu rzucać się na to , to moja ocena jak ty masz inne zdanie to twoja sprawa nie muisdz ataktować kogoś jak ma inne zdanie niż ty.
" to ty mnie zaatakowałaś że oceniam tak a nie inaczej film bo coś tam"
Kpisz sobie? "bo coś tam"? Litości.... To nie jest "coś tam" i nie moje zdanie, tylko prawdziwa ocena filmu i opis tego o co w nim chodzilo, a czego Ty kompletnie nie zrozumialas/nie dostrzeglas... Poczytaj sobie recenzje tego filmu moze... Wnioskuje, ze jestes z pokolenia, ktore zamiast czytac lektury, to czytalo streszczenia? Gdyby ten film byl jakis nie wiadomo jak skomplikowany i naszpikowany ukrytymi znaczeniami, ktore mozna roznie interpretowac, to owszem, moglabys pisac tak jak powyzej i wtedy bym sie o nic nie rzucal, tylko bysmy wymienili sie pogladami/spostrzezeniami... Ale ten film jest tak prosty, jak 2+2=4, o czym ja caly czas mowie, do jego zrozumienia wystarczy tylko empatia i chec wczucia sie w postac glownego bohatera, natomiast Ty twierdzisz, ze 2+2=0 i zawziecie tego bronisz pomimo, ze to jawna bzdura... To nie jest dyskusja o tym, czy flaki sa dobre czy nie, bo to zalezy faktycznie od danego czlowieka i jego gustu kulinarnego... To jest dyskusja na zasadzie - Ty piszesz, ze biale jest czarne, wiec ja odpowiadam, ze biale jest jednak biale, ale Ty nie, dalej uparcie swoje i na dodatek probujesz mi udowodnic, ze to ja sie myle... Byc moze masz zbyt maly poziom empatii, by sie wczuc i przezywac film razem z glownym bohaterem, nie wiem w czym lezy problem, ale na pewno nie w filmie. To publiczne forum, kazda ocena wplywa na ogolna ocene filmu, Ty ja bezsensownie zanizasz, podajac irracjonalne powody, a jesli widze, ze ktos nieslusznie ocenia fajny film tylko dlatego, ze go nie zrozumial, to reaguje. Twoja ocena jest niesprawiedliwa i tyle. Jednak moze warto sie czasem zastanowic troche nad samym soba, lub np obejrzec film jeszcze raz uwzgledniajac czyjes opinie, zamiast wszystko i wszystkich krytykowac uznajac, ze sie pozjadalo wszystkie rozumy i obstawac jak beton przy swoim...? Juz prosciej Ci tego wytlumaczyc nie umiem, przykro mi, jesli nadal nie zrozumiesz... Chcialem dobrze, natomiast to Ty sie rzucasz nie wiadomo o co, jak dzieciak... Widocznie to te 90% oceniajacych sie myli, a Ty masz racje... Z mojej strony EOT...
A ja jednak wolałabym znać zakończenie tego filmu. Nie dlatego, że trudno przychodzi mi myślenie(chodź może i dlatego, nie mnie to oceniać), ale dlatego, że czuję duży niedosyt. Przydałaby się chociaż jakaś dokładniejsza wskazówka co do kobiety, z którą miał syna. Wciągnęłam się w tą historię, zaczęłam nią "żyć", a tu nagle mam zacząć traktować ją jako coś zupełnie abstrakcyjnego? Mi takie coś nie odpowiada.
ależ film miał zakończenie, jednak inne niż część osób go oglądających by chciała :) zauważ, że nie był to film detektywistyczny czy kryminalny, gdzie poszukiwania syna, wskazówki, znaki były najważniejsze. możliwe, że tego syna nawet nie ma, a list był głupim żartem, formą zemsty, czymkolwiek? może napisał go sam Winston, mając nadzieję, że Don odwiedzając jedną ze swoich 'starych znajomych' nawiąże jakiś kontakt i zechce założyć rodzinę? przecież wiedział, jak nieszczęśliwy i samotny jest Don. tak możemy gdybać bez końca, ale jak już wspomniałam- nie o to w filmie chodzi :)
btw. dopiero się zorientowałam, że Penny zagrała Tilda Swinton- wow, nigdy bym jej nie poznała :D
ps. zauważcie, że gdyby pokazali w filmie, z która kobietą ma syna, widz zechciałby, żeby pokazali relację między nimi, relację miedzy matką, a ojcem dziecka, może ich wspólną przyszłość, przemianę Dona itp itd. i tak film z 1h40m trwałby 3 godziny i znów większość krytykowała by go za długość, nudę, bla bla bla :)
To ta ostatnia, Penny, hippiska, przez którą oberwał. A syn to młody człowiek z końca filmu. :) Nie bardzo pasuje do matki, ale innej możliwości nie ma. Murray pojedzie wkrótce do Laury i Lolity. :) Tu szybko przekona sie, że to nie to i wróci do siebie. Zaprosi syna, wesprze go finansowo w edukacji (w Stanach studia kosztują), pozna nową partnerkę i jeszcze nieźle ułoży sobie życie. :)
A tak na poważnie. Początek filmu, z wędrówką różowego listu na poczcie bardzo przypomina mi początek arcydzieła Kieślowskiego - "Czerwone". Tam film zaczyna się od "wędrówki" połączenia telefonicznego z Anglii do Genewy. Podobne schematy.
Chcesz znac zakonczenie? Nie wiem czy wiesz, ale ostatnie klatki filmu sa dosc znaczace. po pierwsze spojrz na Dona i na dzieciaka ktoremu kupil kanapke. Nawet dres podobny z paskami... I potem jeszcze jedna ciekawostka - w ostatnich kadrach Don widzi kolejnego chlopaka przejezdzajacego w samochodzie - ten gosc rowniez jest podobny do Dona, rowniez charakterystyczny dres z paskami, ale zeby tego bylo malo, ten chlopak to... Homer Murray, prawdziwy syn Billa Murraya. ;) Daje do myslenia? ;)
No daje, daje. Właśnie ten chłopak wydawał mi się z nim jakoś związany, w końcu nie przypadkowo umieścili go na końcu filmu. Mi bardziej chodziło o to, że jeśli cały film jest o szukaniu kobiety, która napisała list, to chciałoby się wiedzieć kim ona jest, ale oczywiście zgadzam się, że nie jest on tylko o tym, ale też porusza inne tematy.
właśnie o to samo mi chodzi , zgadzam się z tobą w 100% , jednak widz chciałby wiedzieć jak film się zakończy skoro już go ogląda a nie sam sobie wymyślać zakończenie . Dlatego czuję niedosyt ale nie każdy to rozumie.
Naprawde mnie kobieto zalamujesz... Czy naprawde w filmach chodzi o ty by wszystki sie wyjasnilo i byla kawa na lawe? W tym filmie chodzilo wlasnie o to, by widz poczul to co glowny bohater, ta niepewnosc i nurtujace pytanie "mam syna, czy nie?"... I tyle... Gdybysmy sie dowiedzieli, czy tego syna ma, to cale 1,5h opowiedziamne historii byloby zupelnie bez sensu i nie pozostawiloby w nas tego wlasnie uczucia z jakim pozostawil Ciebie... Ale takie bylo zamirzenie... To o czym piszesz, to kompletna bzdura, to tak jakby twierdzic, ze kazdy film powinien sie konczyc szczesliwie, a jesli jakis tak sie nie konczy, to zanizac mu ocene o polowe pomimo, ze byl to filmowy majstersztyk... EOT
dobra widzę że ty nigdy nie odpuścisz , więc ja będę mądrzjesza niech będzie na twoim i ciesz się , żegnam.
Pomyśl teraz ile czasu straciłaś na te "popcornowe mózgi". O jakim myśleniu Ty chcesz im mówić? To pokolenie iPhonów iPadów, iDiotów. Ile pożytecznych rzeczy mogłaś zrobić zamiast marnować tutaj mózg..
"nawet nie chce mi się tego czytać :D" - to mówi wszystko o ogromie bezmózgowia i po tym tekście trzeba było zakończyć rozmowę. Tacy ludzie nawet nie wiedzą że się kompromitują i to jest najbardziej żałosne/smutne w tym wszystkim.
I Twoja wypowiedź air87 by mogła podsumować całość tej dyskusji, a w zasadzie walki z wiatrakami, bo ewidentnie po dwóch pierwszych wypowiedziach widać, że ktoś zamienił błyskotliwość i umiejętność czytania między wierszami na rakietę do tenisa :)
W 100% się zgadzam, są różne gusta, ja w pelni szanuje osoby, którym film się nie podobał( chociaż ich argumenty troszkę smiesza i w sumie narzuca mi się pytanie: hugh o co chodziiiiii?)ale jak dla mnie wielbiciele komedii romantycznych powinni odpuścić sobie komentarze:) kissesy bejbuszki:)
Można mieć różną ocenę tego filmu. Moja to 5 do 6. Nie więcej. Twoja może być inna. Jednak nie o tym...... dlaczego piszesz : "Przez caly film gosc podswiadomie szuka tego syna" ? On przez prawie cały film świadomie go szuka. Nie dodawaj pogłębionej treści tam gdzie jej nie ma.
Swiadomie to on szuka tylko osoby, tak jak detektyw szuka zaginionego, pozornie bez emocji i niby mu na tym nie zalezy, natomiast podswiadomie szuka bliskiej osoby, uczuc, ktorych do tej pory w zyciu mu brakowalo i bardzo powoli to do niego dociera wraz z rozwojem akcji... Ciezko tego nie zauwazyc......
Owszem bliskiej osoby, ale wsród odwiedzanych kobiet. Zauważanie ciężkie, że poszukuje bliskości z nieznanym sobie człowiekiem (synem) to doszukiwanie się głębi tam gdzie jej nie ma..........
To, ze Ty tej glebi nie widzisz, nie znacz, ze jej tam nie ma... lol Jakbys nie zauwazyl, sa to kobiety z jego przeszlosci, cos go z nimi laczylo, w pewien sposob ukazuje mu to jakby moglo wygladac jego zycie, gdyby z ktoras z nich sie zwiazal, a takze pewna perspektywe "czy to ona moglaby byc matka mojego syna? jaki on moze byc?"... "poszukuje bliskości z nieznanym sobie człowiekiem (synem)" z tego wnioskuje tylko, ze chyba niewiele wiesz o dlugotrwalej samotnosci, tak samo zreszta jak i o wiezach krwi rodzic-dziecko, nawet jesli sie nie znali, wlasnie te wiezi powoduja, ze rodziny z roznych powodow rozdzielone szukaja sie czesto przez cale zycie po calym swiecie... Objerzyj ponownie za 5-10-15 lat, moze zmienisz zdanie, poki co tlumaczenie Ci czegokolwiek mija sie z celem, skoro tego po prostu nie poczules podczas ogladania, ani Ty mnie nie przekonasz, ani ja Ciebie.EoT