Zastanawiam się na sensem ukazywania życia psychicznie chorego człowieka, brak jakichkolwiek walorów estetycznych filmu, scenariusz ...(niektóre sceny wrecz obrzydliwe).
To nie był wedlug mnie dobry scenariusz na film, to nie był zyciorys seryjnego mordercy, gdzie jakaś akcja, napięcie itp są w filmie.
Nie mam w zwyczaju wyłaczac film, bo chcę obejrzec do koća, aby mieć pogląd na całość, ale w tym wypadku miałam ochotę to zrobić.
Oglądając film zastanawiałam się czy nikt nie wpadł na pomyśl żeby temu człowiekowi dać odpowiednie leki (hormonalne może na nadmiar testosteronu albo psychotropowe)
Próbuje poszukać w głowie jakiejś sceny która była warta zapamietania albo oryginalna lub cokolwiek? NIC , pustka.
Gra aktorska - fakt, zagrać tak chorego człowieka, udało się ale czemu to służy? Jakie zadanie ma kino? Nie umiem nazwać uczuć jakie mam po tym filmie - zniesmaczenie, nuda i chęć szybkiego zapomnienia o tym beznadziejnym filmie.
A po co "nakręcać" (:)) film o ludziach zdrowych psychicznie? Ten argument jest śmieszny (inaczej). Ludzie
chorzy to tak samo wartościowi bohaterowie.
Filmu jeszcze nie widziałam, jednak już na mnie czeka. Zobaczymy, może będzie dobry. A jeśli nie to raczej
nie ze względu na stan psychiczny głównego bohatera ;)