Lubie takie wojenne, tajemnicze horrory. Od samego początku nie wiadomo było co się dzieje w lochach. Tajemnica, która do końca nie została wyjaśniona.
Takie są już te przygody w stylu Zew Cthulhu. I zdaję się, że bez tego nie miałyby swojego uroku. I nawet stylowo kończy się, że ten, który przeżył z nadszarpniętą poczytalnością pozostał bez absolutnie żadnego dowodu na istnienie nadprzyrodzonych zjawisk.