PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=815907}
5,2 15 tys. ocen
5,2 10 1 14553
6,0 47 krytyków
Candyman
powrót do forum filmu Candyman

Film jest efektem mody na wskrzeszanie zdechłych horrorowych marek. Spośród tych dużych "Candyman" był najbardziej pozbawioną życia. Ot trylogia z lat 90 na motywach pisaniny Barkera ale "Hellraiser" to nie jest. Nie było lepszego czasu i lepszej osoby aby "Candymana" wskrzesić. Peele lubi robić horrory społecznie zaangażowane, z drugim dnem. Chociaż teraz siedzi sobie na stołku scenarzysty i producenta to czuć, że jest to jego film a reżyserka jest jedynie słupem, który wykonuje wizję Peelea. To ewidentnie jest jego styl i jego film bez względu na to, że nie stał za kamerą.
Scenariusz z 1992 roku został w zasadzie przepisany. Pewne elementy wyleciały, coś też dodano. Nie widać by dokonano tu tytanicznej pracy pod kątem psychologii postaci. Protagonista jest tak samo naiwny jak Protagonistka z filmu z 1992 roku. Pomimo, że scenariusz został przepisany ba nowo nie uniknięto starych błędów. Nadal zdarzają się momenty względnej irytacji działaniem bohaterów. Nadal są też i naiwni oraz ufni według starego schematu znanego z horrorów gdzie ciekawość wygrywa z rozumem i godnością. Znów mamy kryzys w relacji głównego bohatera wywołany fascynacja "Candymana"
Wiecie co? Im dłużej się zastanawiam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że nowy "Candyman" ma w większości przepisany scenariusz. Pomimo, że stanowi kontynuację powiela dobrze znane elementy nie tylko w fabule ale też w straszeniu. Gdzie ta rewolucja recenzenci o której piszecie? Lazy writing widzę przede wszystkim i dodane elementy polityczne.

ocenił(a) film na 7
JohnTheBrave

Ale tutaj ma to sens - Anthony jest "naznaczony", chłop nie wie co się z z nim dzieje, czy zwariował czy naprawdę go ktoś nawiedza. Nie zna historii - co było celowe, jego matka go od tego odizolowała i musi ją dopiero poznać. Sęk w tym że poznaje wersje od Burke'a, który no chce "przetworzyć mit" i zmienić Candymana z mordercy wszystkich w morderce biały. A Anthony jest mu do tego potrzebny, no bo on już był wybrany do czegoś - czego to nie wiemy, film tego nie precyzował - w 1992. Ja zawsze uważałam że Robitaille chciał się w nim odrodzić i on by ten pożar "przeżył", ale już nie byłby Anthonym. I może częściowo się to udało - albo jak Helen, i tak był reinkarnacją Robitaille. Helen w oryginale 'zastępuje" Robitaille'a, więc może zawsze była taka opcja. A jako że w opowiadaniu Barkera ten był biały, to... to jest mit i może wyglądać tak jak ludzie chcą żeby wyglądał. Bo w niego wierzą i nadają mu kształt. Tutaj wierzącym jest Burke - typ z pralni.
Ta nowa mitologia to jest twór Burke'a - w sumie to możliwe że to on zabił siostrę/matkę a potem policji powiedział że to typ wylazł z lustra. To był przecież zawsze taki "trick" w tej serii, że może Candyman nie istnieje a morderca to ktoś z bohaterów. Burke też pewnie dbał o to by historia nie umarła i czekał na dobry moment.