Film nie wnoszący nic nowego poza staroświeckim myśleniem dotyczącym życia. Kobieta nie posiadająca mężczyzny uważana przez społeczeństwo jako jednostka zagrożona, nie schlebiająca ich gustom- także gorsza. Stereotypowy porządek życia obu płci demonstruje się w każdym ujęciu, każda scena jest do bólu nasycona konwencjonalnością przewidywalności. Główna bohaterka zmaga się z problemem, który skądinąd może stanowić jej wybawienie. Tendencjonalne osadzenie postaci, faktów i zdarzeń. Życie dotyczące wciąż takich samych , powszednich, pod każdą szerokości geograficzną posiadanych dylematów. A może to jedynie satyra na pretensjonalność myślenia ludzi. To zmieniałoby stan rzeczy…