cóż tu dodać film jest gniotem bez ładu i składu, zaczyna się jak film drogi, laski nagle mieszkają w luksusowej posiadłości a 3 miesiące wcześniej były bezdomne, wiem pracują....ta z hiv-em siedzi w barze i udaje że zaraz umrze, Whoopi Goldberg udaje zioma z ndahood a drew jest kelnerka i ma się dobrze w ciąży zarabia na wszystkich, znalazły drugi dom...wtf? Motyw z przygłupim policjantem z południa dobija, przepraszam nie jestem z tych co zachwycają się takimi bzdetami aha i ogier zza baru porzuca wszystkie inne i zakłada ochoczo prezerwatywę bo chce budować życie z dziewczyną z AIDS [tak było powiedziane podczas sceny w szpitalu "she has AIDS"] hmm w latach 90tych oznaczało to raczej krótki zywot bo Aids to jest horoba wywołana wirusem HIV dwie kompletnie odmienne sprawy...nikt tego nie zauważył? To wpływa na spójność filmu, oczywiście solidarność w ucieczce i romantyczne sceny...film wyłącznie dla lesbijskiej społeczności ludzi z małym ilorazem, widziałem wczoraj inny film o związkach życiu i uczuciach "Przed północą" polecam zamiast tracić czas na ten twór nieokreślony, na końcu dramat sądowy a w środku obyczajówka z inny film "Przed północą" wielkie wielkie NIC.