Piekłem - przynajmniej dla mnie - byłoby ciągłe oglądanie scen, w których na ekranie grają jednocześnie Michał Milowicz i Cezary Pazura.
Dziękuję, że reżyser zatrudnił także Stuhra - tylko dzięki niemu w ogóle udało mi się obejrzeć ten film do końca.