Poszłam, zobaczyłam... i wywołało to we mnie mieszane emocje...Z jednej strony świetne Zeta Jones, z głosem, o który bym jej nie podejrzewała...Z drugiej strony Gere, który próbuje się chyba na siłe odmłodzić...Nie zarzycam mu źle odegranej roli, bo do kreacji cynicznego prawnika pasuje znakomicie, ale widząc go między pieknymi panienkami, wyraźnie widac, że facet się zestarzał... Najbladziej wypadła dla mnie Zelleweger, z jednym wyjątkiem, scena, w której odgrywa marionetkę jest fantastyczna...No i chyba nie będe oryginalna, scena rozmowy z dziennikarzami tez jest bardzo dobra...Ogólnie nie zawiodłam się, ale też nie byłam jakoś szczególnie zachwycona...Film jak film...Poprawnie zrobiony, z dobrą obsadą aktorską, w pewnych momentach rzeczywiście świetny...Ale na miano najlepszego film roku według mnie zdecydowanie nie zasługuje....