Wyjątkowo oryginalny twór, pokazujący alternatywną wersję tworzenia jednego z najsłynniejszych horrorów jaki kiedykolwiek powstał - "Nosferatu - symfonia grozy". Reżysera szczególnie zafascynowała postać twórcy tego klasyka - F. W. Murnau'a, a także aktora grającego główną rolę - Maxa Schrecka. "Cień wampira" to z pewnością nie horror, to film, który wyjątkowo trudno sklasyfikować. Moim zdaniem najodpowiedniejszym terminem byłaby "farsa", ale to też nie jest do końca prawda. Tym, co od razu przyciąga widza, jest postać wampira, zagrana przez Willema Dafoe. To co tutaj robi ten aktor jest niesamowite. Jest niesamowicie groteskowy, trochę przypomina Śmierć z "Rozmowy mistrza Polikarpa ze Śmiercią". Jest komiczny, a przy okazji przerażający. Dafoe nie musi nic mówić - wystarczy, że pojawia się w kadrze i już czuć od niego niesamowitą grozę. Zdecydowanie zasłużył na tę nominację do Oscara, a nawet na więcej. Świetnie poradził sobie również John Malkovich, chociaż stoi trochę w cieniu Dafoe'a. Bardzo ciekawie wyszedł też epizodyczny występ Catherine McCormack, grającej Gretę Schroeder. Zdjęcia wypadły ciekawie, trochę stylizowane je na stare obrazy. Wyjątkowo ciekawy twór, jednak nie dla każdego. Tych, którzy oczekują latających wampirków, tony krwi, z pewnością rozczaruje. 7+/10