Tak na marginesie tego filmu. Gdyby ktoś porwał się na zekranizowanie "Listów strego diabła..." to byłby wyczyn!!!!!!!!!!!
Obawiam się, że to mało realne... Są książki, których się zrealizować nie da, bo albo trzeba będzie dokonać jakiejś karkołomnej adaptacji, albo koszmarnie "okroić" tekst wyjściowy i w efekcie powstałby gniot, którego by się nie dało oglądać. "Listy..." są raczej powiastką filozoficzno-teologiczną, zbiorem refleksji i spostrzeżeń i przez to są "niefilmowalne". ;) Podobnie jak cała masa pozycji literackich o podobnym charakterze, że pozwolę sobie wymienić "Listy z Ziemi" Twaina, "36 dowodów na istnienie diabła" Frossarda, czy, sięgając do najbardziej "klasycznej klasyki" ;), biblijnych "Listów" św. Pawła.