Brudny, brutalny, seksowny, zmysłowy, dwukolorowy, wulgarny. Taki jest "Climax" - tutaj fabuła nie jest najistotniejsza, ale technika, sposób przekazu. Fenomenalna muzyka, doskonała gra perfekcyjne operowanie kamerą. Reżyser dzięki sposobie narracji świetnie wprowadza widza w narkotyczny, momentami transcendentny i spirytualny, taniec - po obu granicach świata.
Film na pewno nie dla każdego, trzeba się przygotować na kino naprawdę dziwne.