długim życiu widziałem! Choć można polemizować, czy "Coś" jest bardziej horrorem, czy s-f... W każdym razie bezsprzecznie klasyka każdego gatunku, do jakiej go zaklasyfikujemy :) No i jeden z nielicznych filmów, w którym nawet na drugim planie nie uświadczy się... kobiety!!! :)))))))))) Jak to przyjemność choć na chwilę od nich odpocząć...! :))))))))))
To przypadkiem nie sięgaj po prequel tego filmu, bo tam główną bohaterką jest kobieta :)
:)))
Już dawno sięgnąłem...:)
Jakoś przeżyłem obecność tej kobiety, tym bardziej, że była nią śliczna MEW (choć nie w każdym filmie tak ślicznie i ponętnie wygląda).
Nie tylko nie jestem wrogiem kobiet w filmach, ale wręcz przeciwnie! :))
Często czytając recenzje i skład obsady filmu, który zamierzam obejrzeć,
najwięcej uwagi zwracam właśnie na to, jakie aktorki w nim grają,
a nie jacy faceci! :)
Jest to dość hmmm... zdradliwe podejście, bo przecież w wielu produkcjach zatrudnia się piękne aktorki tylko po to, by ich obecnością i wdziękami zatuszować olbrzymie braki w pomysłach na fabułę.:))
Tak było w dużym stopniu w tym przypadku :)
Przyznasz sam, że prequel nie umywa się do filmu Carpentera...
Choć właściwie nie dlatego, że zagrała w nim kobieta,
ale dlatego, że już na poziomie scenariusza wyraźnie przegrywał.
W tym prequelu akurat MEW była jedną z mocniejszych stron,
ale głównie dzięki urodzie, a nie jakiejś mega kreacji aktorskiej...
Pozdrawiam :)
Prequel nie oceniam jakoś skrajnie negatywnie, ale w pamięci i tak zostanie mi chyba tylko ostatnia scena (łącznik z pierwowzorem), czyli "pies" uciekający przed helikopterem (spoiler:)
A jak już jesteśmy przy filmach grozy i pięknych aktorkach... to niestety w większości tych produkcji stanowią one tylko "rekwizyt"... mają pokazać biust, a potem zginąć w jakiś (nie)wyrachowany sposób..) to faceci głównie piszą te scenariusze, jak i to oni są zazwyczaj "odbiorcami" tych filmów :) trudno.. .tacy jesteśmy... :)
:)
Trudno mi oceniać udział pięknych aktorek w filmach grozy i znaczenie ich ról dla fabuły lub intrygi... Z prostego powodu. Nie przepadam za horrorami :) Więc nawet gdy w którymś występuje jakieś "bóstwo", to raczej nawet wdzięki tego "bóstwa" nie są w stanie sprowokować mnie do oglądania :)
Chociaż...
Gdybym usłyszał lub przeczytał, że w niezłym horrorze pokazują swój biust Ch. Theron lub A. Adams, to bym się z pewnością poświęcił i zmusił do oglądania :))) Ale to płonne nadzieje. Bo one nigdy swoich biustów nie pokażą... Ani w horrorze, ani w komedii :)
Pozdrawiam :)