Nawet jak dobrze przetłumaczą, to i tak źle przetłumaczą. Gramatycznie tytuł powinien zostać przetłumaczony jako Rzecz. I tak, wiem, swego czasu funkcjonował w obiegu i ten tytuł, ale jak przyszło do wyboru jednego dystrybutora, to OCZYWIŚCIE musiało paść na ten błędny! Dźizuuuus : ?... Nieprzerwanie zastanawia mnie, kto tam w tej robocie siedzi?
Oryginał z 1951 roku był tłumaczony jako "Rzecz" przez całe lata (z niewiadomych przyczyn ktoś nagle kilka lat temu zmienił tytuł na "Istota nie z tego świata"). Tytuł remake'u przetłumaczono pewnie inaczej po to, aby się od oryginału odróżniał i tego akurat się nie czepiam.
To miałoby sens, gdyby nie to, że to nie ma sensu. Po pierwsze "Istota z innego świata" to poprawny tytuł, co chwali się aktualnemu wydawcy, a poprzedni wydawca odpowiadający za tłumaczenie "Rzecz" był jedynym z tych cwaniaków, którzy wykupili za bezcen prawa do oryginału w celu podczepienia się pod polski sukces remake'u. Co jest raczej oczywiste. Mój problem polega na tym, że to, o czym mówisz, a do czego się odnoszę to spekulacje, ponieważ nie jestem w stanie znaleźć żadnego dowodu na poparcie twoich tez. Poproszę jakieś dowody na to, że film w Polsce był sprzedawany pod tym tytułem.
Z tego, co SŁYSZAŁEM, wydany na piracie i po raz pierwszy wyświetlany w telewizji oryginał był pod tym właśnie tytułem. A że tłumaczeniem dialogów z filmu Carpentera dla wydania ITI VHS (i ponownie wydanym tak samo po latach na dvd) zajął się osobiście Tomasz Beksiński, którego tekst genialnie przeczytał Andrzej Matul (bo wydanie dvd mam w swojej kolekcji i był to pierwszy film na DVD, jaki nabyłem, 95 złotych w Media Markt, ale zakup był wart swojej ceny, także ze względu na liczne dodatki) jestem w stanie wybaczyć osobie takie, a nie inne przetłumaczenie polskiego tytułu.
"Rzecz" się kojarzy z przedmiotem, więc nie pasowało, "Coś" to tajemniczy i fajniejszy tytuł.
Też tak sądzę. "Rzecz", mimo, iż jest prawidłowym tłumaczeniem tytułu, nie oddaje w żaden sposób jego rzeczywistego znaczenia w odniesieniu do filmu. Ważny jest kontekst, a nie dokładny przekład z jednego języka na inny.
akurat "coś" jest trafnym tytułem. Po angielsku też powiesz na coś, to coś the thing ;) Ja wiem, że pewnie chcesz się pochwalić, że wiesz, że the thing to nie znaczy dosłownie "coś", ale Ci nie pykło. Dżidzas, kiedy w końcu na filmwebie ludzie przestaną się wymądrzać (niesłusznie zresztą) wszyscy wspaniali Polacy-native speakerzy z angielskim ;)