Rzecz (ooops!..."The thing"!) się dzieje na antarktydzie, zimą roku 1982. Ludzie odcięci od świata, po zetknięciu się z istotą nie z tej ziemi powoli zaczynają przekształcać się (wewnętrznie) w kosmicznego stwora i z czasem do niego dołączać.
Jeden z najlepszych (zaraz po "Halloween" i "Mgle") film Carpentera, ze budzącą bardziej zaciekawienie niż napięcie (może to i lepiej) muzyką samego Ennio Morricone. Na planie był też obecny Dean Cundey, autor zdjęć do "Halloween" i "Mgły" i późniejszych Hollywoodzkich hitów. Znakomicie wyszły mu zwłaszcza ujęcia zwane totalem, często przy efektach specjalnych. No i oczywiście znakomity Kurt Russell. Choć nie widziałem pierwowzoru, to ten film z pewnością zasługuje na 10 punktów.