Może to i przez moje fanbojstwo, ale czy tylko ja oglądając zwiastun doszedłem do wniosku, że Pete Docter musi być wielkim fanem "Whiplasha" i "La La Landu"? Pomijając jazzowe klimaty, to jeszcze przez ten montaż, kadry czy kolorystykę pomyślałbym, że Chazelle serio dostał robotę w Pixarze.
Dla mnie bomba, bo zarówno skacząca lampka, jak i ten młody marzyciel z Oscarem pełnią sporą rolę w ukształtowaniu moich poglądów na kino :)
Uwielbiam Lala Land, whiplash jest ok, ale chyba zbyt wiele mam do czynienia z jazzem i musicalem by kojarzyć tak po prostu ten film tylko z tymi tytułami.
racja... jesli w filmie pojawia się "jazz" to od razu musi to byc Chazelle etc? no nie...
Tylko jedna scena gdy Joe zasiada przy fortepianie, może być lekko podobna do sceny z Goslingiem. Natomiast film ma zupełnie inny wydźwięk i o ile na początku rzeczywiście widzimy sporo jazzu, tak później chodzi już i zupełnie coś innego. Mogę tylko napisać, że warto obejrzeć
Zabawne, bo to treściowo dokładne przeciwieństwo Chazella. Wygląda jakby Docter obejrzał la la land i whiplash, i uznał, że nie podoba mu się ich wydźwięk, więc zrobi to lepiej. To nie jest bajka o tym wielkim, misyjnym spełnieniu siebie poprzez spełnienie artystycznych marzeń. To bajka o tym, że są ważniejsze rzeczy niż gra na pianinie. Pozdrawiam.