6,7 39 tys. ocen
6,7 10 1 38749
6,6 20 krytyków
Commando
powrót do forum filmu Commando

Niby cały czas się napierdalają, strzelają, tłuką rurami, przypalają, kopią, tną, cały czas coś się dzieje ale jest to tak dennie nakręcone, tak sztuczne i tandetne, że głowa boli. Te strzelaniny są tak emocjonujące jak deszczowe popołudnie, jedyne co mozna zrobić to zasnąć albo...śmiać się. Przeca ten film to komedia, dlaczego jest określany gatunkiem akcja? Film raczej przypomina grę komputerową niż dzieło filmowe. Chyba, że jest to jakiś pastisz kina akcji to zwracam honor miłośnikom tego "dziela" ale raczej nie jest :-) Najbardziej głowa boli od tej makabrycznie wysokiej noty, za wysokiej. Komando zasługuje MAKSYMALNIE na 4/10 jeśli wziąć pod uwagę komedyjne sceny akcji. Jeśli jednak traktować to jako film akcji to conajwyżej 2/10. Cały czas mam w pamięci Arniego rzucającego sie za jakiś murek, otwierającego ogień i zabijającego na miejscu 20 typa :-D

ocenił(a) film na 7
_Pablos_

Wszystkim fanom tego typu kina polecam Joshua Tree [w roli głównej Dolph Lundgren] 1993 roku. Który moim zdaniem jest lepszym, a na pewno bardziej realistycznym filmem. Film posiada na prawdę dobry scenariusz [ jak na ten gatunek kina], piękną bohaterkę, pościgi[m.in Ferrari Vs Lamborgini].

_Pablos_

Dorzucę swoją cegiełkę. Film denny czy śmieszny? Każda dekada w kinie ma swoją specyfikę, także lata 80. O ile jednak nad estetyką innych epok przechodzi się do porządku dziennego, to lata 80. są przedmiotem sporu dwóch obozów: miłośników i przeciwników, a najczęściej stosowane epitety, jakich używają ci drudzy na określenie wówczas powstałych dzieł, to kiczowate czy kac kultury. Jednak nie da się zaprzeczyć, że lata 80. były niezwykle płodne pod względem rozwoju różnych gatunków filmowych, a kino akcji przeżywało swój złoty okres. "Commando" jest dzieckiem swoich czasów, czystym przedstawicielem owego gatunku. Na tym filmie przecież Schwarzenegger się wybił i wszedł do pierwszej ligi. A nie było to pewne, gdyż jego gra aktorska pozostawiała wiele do życzenia, a liczyły się mięśnie. W latach 70. jakieś tam rólki, pomimo sukcesu "Conana" nadal występował w filmach klasy "B", aż do "Commando" właśnie, który notabene także mieści się w tej klasie. Kino akcji rządzi się swoimi prawami, ma tyle wspólnego z realizmem, o ile nie jest to SF czy fantasy (zalecam obejrzeć "Last Action Hero" - dekonstrukcje kina akcji), i wyżej wymienione zarzuty są bezpodstawne, gdyż uderzają w samą istotę gatunku, jak ją rozumiano w latach 80. Albo się to lubi, albo nie. Wyśmiewanie i tak nie zniszczy klasyka.

ocenił(a) film na 4
illusionbandit

Lata 80 pokazały również, że oprócz tzw. "klasyków" mogą powstawać także dobre filmy akcji, o wiele lepsze niż twory typu Komando, albo Wykonać wyrok, który właśnie miałem wątpliwą przyjemność oglądać w tv. Jeśli powstawały takie filmy jak Predator, Terminator, Rambo II, Pamięć absolutna, Czarny deszcz Ridleya Scotta (bardziej kryminał, ale również akcja), czy Oddział Delta, to nie widzę powodów dla których miałbym stosować wobec gniotów jakąś taryfę ulgową, tylko dlatego, że dekada "miała swoją specyfikę". Owszem, miała swoją specyfikę, która charakteryzowała się wszędobylskim kiczem i tandetą, a "złoty okres" można przypisać kasetom VHS do których wielu żywi duży sentyment. Takie filmy były popularne, bo takie powstawały, a nader atrakcyjna perspektywa oglądania filmów na nowym, rewolucyjnym, szeroko dostępnym nośniku, sprzyjała popularności tego typu produkcji jak Komando. Akcja do dziś jest popularna i raczej zawsze będzie, a że jej rozkwitająca tandetą dekada zbiegła się w czasie z nowinkami technicznymi, trudno się dziwić przywiązaniu do tamtego okresu. To coś jak sentyment do PRL-u, czas paskudny, ale dla wielu ludzi to szczęśliwe lata.

P.S. Oglądałem "Last Action Hero". Niezła rozrywka.

_Pablos_

Z pewnością na stosunek do tego filmu w jakimś stopniu wpływa nostalgia. Nie mam zamiaru upierać się, że "Commando" to arcydzieło z krytycznego punktu widzenia. Jasne również, że powstało wiele lepszych obrazów (przy zastrzeżeniu, że "Commando" to produkcja klasy B, która akurat odniosła sukces, i w swojej klasie jest warta uwagi). Cóż jednak z tego? Ocena przecie odzwierciedla odbiór filmu u indywidualnego konsumenta, poziom "lubienia" filmu, a średnia - u ogółu, i nikt nie wymaga stosowania jakichkolwiek taryf, lepiej oceniać, jak komu na sercu leży, i to nawet dobrze, że nie mamy przy tej okazji do czynienia ze zgodnym chórem apologetów. Aktualna ocena wskazuje, że pomimo niedociągnieć, "Commando" nadal cieszy się popularnością, jest pamiętany. Podobnie jak choćby "Cobra", którą także można by oskarżać o śmieszność. Jednak żaden z tych filmów komedią/pastiszem nie jest, bo jako taki nie został nakręcony. Nikt nie będzie dziś oglądał "Commando" z wypiekami na twarzy, ba, wielu potraktuje film jako okazje do wyśmiewania się (podobne zjawisko obserwujemy przy horrorach, i to współczesnych, środek zwany "wyśmiewaniem" jest wręcz nadużywany), niemniej wiele osób obejrzy ten film nie bez przyjemności, czy to podszytej sentymentami, czy nie: nawet dla nowego pokolenia film może być wart zobaczenia, bo np. tata zaraził dziatki entuzjazmem.
Natomiast nie zgodzę się, żeby "Commando" stracił do dziś wszystkie walory, żeby przy oglądaniu widz czuł zażenowanie. Ten tzw. kicz ma swój urok dla wielu osób, nie pamiętających owego okresu, gdy owy tzw. kicz królował, z bezpośredniego doświadczenia, a wręcz podchodzących z rezerwą do współczesnego kina (może zbyt pochopnie), jako pozbawionego "ducha" czy "tego czegoś". Nie wiem też, czy należy łączyć sentyment do "Commando" z vhs. Rolę tu gra raczej nawiązywanie do dzieciństwa i młodości (wiele starszych osób z lubością wspomina wyprawy do kina, ciemne sale, to dopiero było przeżycie związane z filmem - mówią - gdy dobry film tylko w kinie można było zobaczyć). Podobnie ma się zresztą rzecz z PRL - rzecz nie idzie o ustrój, lecz o czas młodości oraz pewnego etosu buntu, obecnego właściwie przez cały okres PRL w społeczeństwie, ze szczytem w latach 80.
Mówiąc o "złotym okresie" miałem na myśli epokę lat 80., początku 90. jako okresu niesamowitej popularności kina akcji, i w ogóle kina przygody, efektu, kina oderwanego od rzeczywistości jako takiej, kina przedkładającego rozrywkę, grę z widzem nad warstwę problemową. Była to epoka tchnąca świeżością, przepychem, i niespotykanym dotychczas wpływem kina na wyobraźnię i wyobraźni na kino. Jednak formuła kina akcji pod koniec lat 80. zaczęła się z wolna wypalać, a i kino przygody powoli schodziło ze sceny. Niemniej pozostaje tęsknota do tych filmów, zainteresowanie nimi, i to nawet ludzi urodzonych już po. Dzisiejsze kino akcji, sądząc po ostatniej dekadzie, nie potrafi odzyskać utraconych pozycji, ugrzęzło w formie i nie bardzo wie, co z sobą zrobić. Co prawda pojawiają się tu symptomy odrodzenia, ale nie chwalmy dnia przed zachodem.

ocenił(a) film na 4
illusionbandit

Trudno mi się zgodzić z zastrzeżeniami co do tego czy można łączyć sentyment do "Commando" z kasetami vhs. No bo z czym innym? Czym były kasety vhs? Hitem tego dzieciństwa, czasów które wspominasz, a więc sentyment do czasów, z którymi wiążą się pewne filmy, a nie do samych filmów. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie aby z dystansem podchodzić do tego typu filmów, ale takie etykietki jak "klasyk" to śmieszna przesada. Może w swoim gatunku (tylko i wyłącznie) jest to klasyk, dzisiaj raczej ciężkostrawny i znośny jedynie wtedy gdy podejdzie się do niego z dystansem. Prawdziwy klasyk się nie starzeje i nie trzeba do niego podchodzić z dystansem. "Pamięć absolutna" z Arnoldem ma niedorzecznie wręcz wyglądające dziś sceny, ale pod względem fabularnym film ten się nie zestarzał. To wciąż się ogląda, nawet z pewnym zaangażowaniem, to jest film godzien takich sentymentalnych powrotów, a patrząc na "Commando" mogłem się jedynie nudzić. Chyba jedyną atrakcją tego filmu jest rozpoczynający swoją wielką karierę Arnold Schwarzenegger. Ani to dla mnie rozrywka, ani sentymentalna podróż i szczerze mówiąc nie rozumiem (choć początkowo chciałem napisać, że rozumiem) ludzi, którzy wciąż potrafią się na tym dobrze bawić. Myślę, i tu jak najbardziej mogę się mylić, że są to ludzie przeważnie młodzi, ale nie na tyle młodzi, aby nie pamiętać czasów vhs. Temat założyłem filmwebowe wieki temu i nie mogę już o tym filmie wiele powiedzieć, bo oprócz klasycznie śmiesznego łubu-du prawie nic z niego nie pamiętam.

_Pablos_

Owszem, vhs był hitem dzieciństwa, ale nie dlatego lubi się dane filmy, bo były na kasetach vhs, lecz lubi się same filmy, oglądane między innymi na kasetach vhs. Sentyment jest tylko jednym z elementów stosunku do tych filmów, nie chodzi wyłącznie o sentyment do nośników. Lubi się kino tamtej dekady, podobnie jak są miłośnicy filmów lat 40., 50., .60. itd. czyli filmów z poszczególnych epok, noszących każda inny, niepowtarzalny charakter. Tak samo z "Commando". Lubi się ten film, bo jest taki, jaki ma być, wpisuje się w jedną z formuł kina akcji, jaka wówczas funkcjonowała, wszystko jest tam na miejscu, wszystko tam pasuje, łącznie w tekstami głównego bohatera (porównaj np. z późnym Seagal'em). Odświeżyłem temat, nie mogąc zgodzić się z określeniami tego filmu, jakie raczyłeś zaserwować. Komedia to to nie jest, a film denny jest o tyle, o ile, zależnie od stosunku. Rzeczywiście, film nie spełnia warunków klasyka, wymienionych przez ciebie, z drugiej strony "Commando" jakby wszedł do popkultury, nie jest to obraz znany jedynie garstce zapaleńców. Nie jest to najlepszy film lat 80., ani nawet najlepszy film akcji, niemniej chętnie do niego wracam (do "Pamięci Absolutnej" zresztą również).

ocenił(a) film na 4
illusionbandit

Nie zrozumiałeś moich motywów gdy zakładałem ten temat. Nie twierdzę, że twórcy chcieli zrobić komedię i nawet nie twierdzę, że ten film należy zaliczać do komedii. To jest film akcji. Twierdzę jedynie, że twórcom nieopatrznie wyszło coś na kształt komedii, ponieważ film jest śmieszny i niedorzeczny do tego stopnia, że nie bawi tekstami czy humorem sytuacyjnym, ale samą akcją. Temat nie jest przecież zupełnie na poważnie. Nie przekonuje mnie to, że lubi się ten film bo jest taki jaki miał być. Czyli jaki, słaby? Może i wszystko jest tam na miejscu, zgodnie z niepoważną kiczowatą formułą, ale to znikoma atrakcja. Za mała, abym do niego wracał, jest tyle lepszych filmów akcji z tamtego okresu.

_Pablos_

Wtedy ten film nie był śmieszny. Trzeba wziąć pod uwagę, że kręcono go z zamiarem trafienia w gusta ówczesnych odbiorców, nikt przy robieniu "Commando" nie zawracał sobie głowy, co z nim będzie za lat np. dziesięć. Zdajesz się podchodzić do niego wyjąwszy film z kontekstu czasów, a tylko jeśli lubi się tamte klimaty, film wydaje się dobry. Wzięli archetypicznego bohatera akcji, rzucili go w fabułę prostą jak cep, a jego zadaniem było rozwiązanie problemu za pomocą pięści i ołowiu. "Commando" kręcono właściwie na jeden sezon, do kin i na kasety video, a film odniósł sukces przekraczający oczekiwania twórców. Jak to wytłumaczyć? Nawet na imdb, jeśli potraktujemy ten serwis jako bardziej obiektywny, jakkolwiek rozumieć to słowo, "Commando" ma średnią 6.2, co jak na nich jest oceną wysoką. Podobnie było np. z "Duel" Spielberg'a z 1971. Zrobiony dla stacji telewizyjnej, żeby mieli co puścić, jak co tydzień, w piątkowy wieczór, bez pretensji do nagród, ot, kolejny film telewizyjny, a tak się spodobał, że nie przepadł w morzu innych produkcji, a nawet wszedł do kanonu swojego gatunku. "Commando", czy ktoś tego chce czy nie, również do kanonu należy.

illusionbandit

Chcę powiedzieć, że dla mnie, a nie jestem w tym odosobniony, ten film jest dobrą rozrywka, i chętnie do niego wracam, acz niekoniecznie co tydzień.

ocenił(a) film na 4
illusionbandit

Wtedy, wtedy... Nie ważne co było wtedy. Ważne czy to co wtedy jest fajne i dziś. Dlatego tak chętnie odwołuję się do innych filmów z tamtych czasów, które wyglądają o wiele lepiej dziś i nie kuszą możliwością wyjmowania ich z kontekstu czasów w których powstały. Wiele badziewi, nie tylko w kinematografii, odnosiło sukcesy, to jeszcze nie powód, żeby otaczać taki film jak Commando kultem. Tzn. to nie powód abym ja to robił, inni jak chcą to niech kultywują. Nic dziwnego, że Commando przeszedł oczekiwania twórców. Takie czasy, wystarczyło zrobić większą rozpierduchę niż dotychczas. Po drugie film powstał z rok po sukcesie Terminatora, wizerunek Arnolda zaczął przyciągać widzów. Czasami odnoszę wrażenie, że nie można skrytykować żadnego filmu akcji z lat 80, bo to się kłóci ze specyfiką tamtych lat, i zawsze znajdą się fascynaci nawet największego badziewia, którzy pojadą po każdym najmniejszym głosie niezadowolenia wykorzystując frazesy o duchu epoki.

ocenił(a) film na 8
_Pablos_

Commando to kultowe kino akcji lat 80. Pomijam jak wielkim pzrebojem był w polskich kinach a pozniej na VHSach. Nie chce mi sie blzugać na autora tematu bo widzialem kilka jego ciekawych wypowiedzi. Ale ten temat jest calkowicie z dupy .

użytkownik usunięty
shamar

masz racje , Pablos to po prostu buraczany sfrustrowany polaczek

ocenił(a) film na 4

Frustracja przez Ciebie przemawia ;)

_Pablos_

No, panowie, bez argumentów ad personam. Gdybym chciał z takim czymś wyskoczyć, z miejsca bym powiedział, że po prostu "Commando" to film nie dla cipek, i basta! Ale nie o to idzie. Pablos to nie zacietrzewiony bubek, a przeciwnik, z którym warto gawędzić, obstaje przy swoim (no bo czemu i nie?), ma swoje racje, a żadna ze stron nie ma zamiaru zrewidować poglądów (jak dotąd). W końcu film jest taki, jaki jest, i może się nie podobać. Rzecz się kręci tyleż na płaszczyźnie emocjonalnej, co intelektualnej, jedni czują ten klimat, inni nie, polemika trudna, bo sztychy się rozmijają.
A wracając do dyskusji... cóż mogę odpowiedzieć. Film właśnie dlatego jest fajny i dziś, bo przesiąknięty tamtymi czasami. Z jednej strony film zalicza się do pulp popkultury, gdzie trudno szukać dzieł ponadczasowych. Trzeba jednak zaznaczyć, że i one, owe "szmiry", nie są pozbawione swojej wartości, i to rosnącej z wiekiem. Kult, jakim otaczany jest film, konkretna pamięć o nim, też się skądś bierze. Ten kult to pamięć o tamtym kinie, a "Commando" lśni jak znak firmowy. Pablos, piszesz, że wiele badziewi odniosło sukces. Ale te badziewia, jeśli spojrzeć w określonej optyce, to dobre "złe filmy". Specyficzne filmy. Nie do podrobienia. Wiele, jak "Commando", z charyzmą, co tak trudno osiągnąć, filmy z gatunku, który dziś jest nie do odtworzenia.
Z drugiej strony trudno "Commando" bronić na polu realizmu, wartości poruszanych zagadnień społeczno-politycznych czy nawet logiki. Ale nie o to w tym filmie idzie. Właśnie dlatego jest tak dobry, bo oderwany od szarej rzeczywistości, można spokojnie zawiesić niewiarę i zmagać się z tłumem tych złych, przy jasnym podziale ról, a przy tym chlapnąć bro. Zobacz, jakie cuda wyczyniają herosi z mitologii. "Commando" mieści się w tym nurcie. To kolejna opowieść o dzielnym bohaterze, walczącym w słusznej sprawie. Pod tym względem podejmuje zagadnienia czysto ludzkie, wałkowane od niepamiętnych czasów (przy zmiennych dekoracjach, zależnie od epoki), a nadal nośne, bo odwołujące się do naszych elementarnych emocji. Któż by nie stanął w obronie własnej rodziny, a zwłaszcza dziecka? Jak wspomniałem w którymś z poprzednich postów, w filmie nie znajdziesz nic, co by zasługiwało na zachwyt (za wyjątkiem zachwytu nad oglądaniem Tego kina), nie przeżyjesz przy seansie żadnego głębokiego katharsis (bowiem to przeżycie przynależy do dramatu, a nie opowieści heroicznej, choć i to nie do końca), a jednak kolejne pokolenia oglądają film bez znudzenia i nie bez satysfakcji, i to bez względu na to, jakimi zaawansowanymi komputerami się bawią.
A zatem "Commando" to z jednej strony tania amerykańska pulpowa produkcja, inaczej zwana amerykańską tandetą (która dla niektórych ma swoją wartość), z drugiej opowieść, opowiadana zanim jeszcze człowiek nauczył się pisać, a mimo to nadal żywa.

ocenił(a) film na 4
illusionbandit

Gdybym ja miał z czymś takim wyskoczyć to powiedziałbym, że to właśnie film dla cipek ;) A żeby ów tezę rozwinąć, wyklarować, to określenie "cipka" rozumiem poprzez określenie tym epitetem widza niedojrzałego, który jara się tandetą, którą niegdyś wszyscy się jarali, a teraz z punktu widzenia szanującego się widza wstyd się do tego przyznać. Określenie kogoś infantylnego, kto zatrzymał się na pewnym etapie rozwoju bycia odbiorcą i konsumentem filmów.

Z jednym dyskutować nie mogę, z jednym niepodważalnym faktem nie wygram: z kultem, pamięcią i reprezentatywnym stanowieniem pewnych filmów będących odbiciem swoich czasów. Nie po to z woli całej rzeszy odbiorców film przechodzi do historii (jakkolwiek zły by nie był), aby jeden zacietrzewiony bubek mógł ten fakt podważyć. Chcę aby jedna rzecz była jasna. Często zarzuca się ludziom to, że krytykując film akcji spodziewają się nie wiadomo jakich wartości, poruszonych niezliczonych kwestii, jak piszesz, społeczno-politycznych. Otóż nie. Nie spodziewam się nic z tych rzeczy, ale pisać mogę tylko za siebie. Ten film mnie nudził, bawił w negatywnym znaczeniu tego słowa i nic na to nie poradzę. Nie mam nic przeciwko, aby obejrzeć jakiegoś filmowego śmieciucha przy browarku w miłym towarzystwie. Dla mnie najlepsze są ku temu durne komedie amerykańskie typu Sex Drive. Przy tego typu filmach nie mam żadnych wątpliwości co do tego co oglądam. Jest okazja do wypicia piwka, do pośmiania się ze sprośnych, kiepskich żartów i debilnych sytuacji. I to lubię. W Commando nie odnalazłem żadnego pola na którym mógłby się ten film obronić, a na pewno nie szukałem go w warstwie intelektualnej czy też na gruncie realizmu, a o katharsis już nawet nie wspominając. Owszem, temat jest nośny i, że tak powiem, odwieczny; nawet podobną taktykę przybrałem broniąc Gladiatora, no ale przecież nawet temat nośny i wałkowany po sto razy można dobrze wykonać i nie musi to być film tak zły jak Commando. Mimo to zdaję sobie sprawę z tego, że jego beznadziejność kończy się tam, gdzie zaczyna się jego legenda. Niemniej pozwolę sobie na to, aby się z tą legendą nie do końca zgadzać i przyjąć ją jako dziejową pomyłkę, osobiście dla mnie niezrozumiałą. Wspomniałeś, że Commando jest nie do podrobienia. Nie bardzo rozumiem na czym ta niepodrabialność polega. Na tym, że tak słaby film stał się legendą, czy na tym, z czego zresztą po części owa legenda wynika, że Arnold stał się gwiazdą? Trudno znaleźć drugiego Arnolda, a tym bardziej takiego Arnolda, który z równą przebojowością zastąpiłby pierwszego. Powiedziałbym nawet, że to niemożliwe. To Arnold jest nie do podrobienia, a nie Commando. Takie jest moje zdanie.

ocenił(a) film na 4
_Pablos_

Tak troszkę z innej beczki, nawiązując do tematyki starszych filmów akcji, które są żywe i dziś. Wczoraj widziałem fragment filmu "Oddział Delta" (tylko fragment, bo i tak widziałem to wiele razy) z Chuckiem Norrisem i Lee Marvinem. Przecież ten film bije Commando na głowę. Zrobiony z jajem, jakby większym wyczuciem, nie pozbawiony głupich scen akcji, ale posiadający jakąś konkretną fabułę, klimat i porywający motyw muzyczny (to akurat moje osobiste wielkie umiłowanie, wiele osób nie czuje w tym przypadku bluesa, więcej niż w przypadku Commando, który ma wyższą ocenę i tego nie rozumiem ;) To jest dopiero ciekawe: porwanie samolotu, islamscy fundamentaliści, amerykańscy komandosi, negocjacje, żądania, strzelanina i pościg ulicami Bejrutu, a nie One Man Army z nudnym łubudu w sekwencji przypominającej nowe levele z gry FPS.

ocenił(a) film na 8
_Pablos_

Oglądałeś ten film 20 lat temu na VHSie ? czy tydzien temu ? i ile miales wtedy lat ?

ocenił(a) film na 4
shamar

Nieistotne

ocenił(a) film na 8
_Pablos_

wlasnie , że istotne. Skoro jestes upasonym na dzisiejszym kinie ludziem to nie docenisz i nie zrozumiesz Commando.

To tak jakby wysmiacteraz ludzi, ktorych powalil "Wjazd pociagu na stacje"...

ocenił(a) film na 4
shamar

Zupełnie nieistotne. Złe porównanie. Piszesz o filmie z końca XIX wieku, w którym ludzie po raz pierwszy mieli okazję zobaczyć ruchome obrazy i porównujesz zachwyt ludzi nad gigantyczną rewolucją w technice do zachwytu nad tandetnym filmem akcji z czasów, gdy przemysł filmowy spłodził już całą masę arcydzieł, był już w pełni rozwinięty, nawet miał już swój kryzys, czego wyrazem było powstawanie takich bubli jak Komando. Nie jestem "upasony" żadnym kinem, chłonę kino z każdego okresu jego historii, z każdego gatunku i potrafię zachwycić się np. "Pancernikiem Potiomkinem", potrafię się dobrze bawić na "Szklanej pułapce", i na Rambo II, a nawet III, "Pamięci absolutnej", "Predatorze", wielokrotnie oglądałem piekielnie nudną dla większości widzów Odyseję Kubricka i się nią zachwycam (m.in. właśnie z tego powodu, że uwzględniam czasy w którym ten film powstał), ale nie potrafię niestety zachwycić się "Komando", bo w przeciwieństwie do wyżej wymienionych to zwyczajnie gówniany film i nie pomogą mu TE czasy, ani kaseta oprawiona w złotą ramkę. Wg. tego co piszesz, nie mogę w pełni docenić, a nawet zrozumieć (sic!) filmu, bo nie oglądałem go wystarczająco dawno i na odpowiednim nośniku aby poczuć TEN klimat. Aby docenić i zrozumieć Pancernika musiałbym w takim razie oglądać go w okresie międzywojennym, co już zakrawa o jakiś absurd. Dajmy temu spokój, tematem dyskusji powinien być sam film, który widocznie nie ma się czym obronić skoro tematem nie jest film, a moja osoba i jej poziom sentymentu do VHS, który nie ma nic wspólnego z poziomem omawianego filmu.
Walorem Komando jest jego, że tak powiem kolekcjonerska wartość, będąca odbiciem pewnych czasów, specyficznej mody, ale nie jest to walorem samego filmu, ale tego sentymentalizmu rozdającego na lewo i prawo etykietki z nazwą "klasyk".

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 4
piotrbimbasik

Taki stary, a taki nieokrzesany. Winszuję awansu z pospolitego krzykacza na zwykłego chama. Oby tak dalej...

ocenił(a) film na 8
_Pablos_

Czasem bycie chamem to naprawdę awans - przy braku jakichkolwiek argumentów słownych pozostaje wyłącznie chęć dania w ryja, co niestety przez internet jest niemożliwe, ale może to i dobrze - szkoda saarpać nerwy lub zabić i pójść do więzienia dla proamerykańskiego wytoru neostrady i politycznej poprawności....

ocenił(a) film na 4
piotrbimbasik

Jesteś umysłowym impotentem oceniającym ludzi po tym, jak oceniają filmy, więc nic dziwnego, że z braku argumentów chcesz dawać w ryja. Taka już twoja karczemna mentalność. Prostak, cham, w dodatku agresywny i chory na proamerykańskie teorie spiskowe. Obrońcy krzyża mieliby z ciebie niezły pożytek, tak nawiązując do tej ciemnej mentalności...

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 4
shamar

Nie za bardzo wiem jak odnieść się do Twojej odpowiedzi. Gdyby w jakiś bardziej jasny sposób wiązała się z moją poprzednią wypowiedzią, to może coś..., a tak widzę tylko odbitą piłeczkę w moim kierunku pod tytułem "gówniany Rambo III". Cóż...tandeta tandecie nierówna, wolę gówniane Rambo III, niż jeszcze bardziej gówniane Komando.

Nie jest istotne kiedy oglądałem, bo do Komando wciąż wracam z przyjemnością (niespodzianka!). Ostatnio oglądałem go na Polsacie, mimo, iż miałem już dawno wyrobione zdanie na jego temat, ale powrót z przyjemnością do filmu, a jego rzetelna ocena to zupełnie co innego. Mogę wrócić do Komando, bo lubię Arnolda, mogę wrócić, bo film jest głupi i chcę sobie powspominać i się pośmiać, mogę wrócić aby usłyszeć jedyny dobry tekst z filmu "Zostawiłeś coś dla nas Matrix? - Zwłoki" i kilka innych pseudodowcipnych dialogów, mogę wrócić bo nie ma nic innego do oglądania. Wiele jest powodów dla których mogę z przyjemnością wrócić do gównianego filmu. Wiele jest także takich "klasyków", których nie oglądałem w tych szlachetnych czasach, a potrafię je docenić dzisiaj, w przeciwieństwie do Komando. Są również filmy akcji, które miałem okazję oglądać w czasach VHS i je lubić, a nie lubię ich dziś, więc Twoja teoria leży i kwiczy.

ocenił(a) film na 9
illusionbandit

"Commando to film nie dla cipek"

to pierwsza konkretna kwestia w tej jałowej dyskusji!!

BEST REGARDS

_Pablos_

MEGA KLASYK !!!! MATRIX (jakbyś nie skojarzył czytaj ARNOLD) IS THE BEST :)

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

sam jestes 4/10. tem film mial byc przegiety i jest, na maxa. i za to go kocham. od 9 roku zycia.