Zgadza się. Muzyka jest po prostu genialna. Film także ma w sobie coś, choć trudno powiedzieć co... Nie jest to arcydzieło, ale słabym też nie powinno się go nazywać. Aktorstwo Arniego zaczęło się już "rozkręcać". Nigdy nie był bardzo dobrym aktorem, ale w tym filmie pokazał się już z dużo lepszej strony niż w "Pumping Iron", gdzie recytował tekst jak pięcioletnie dziecko, które nauczyło się wierszyka.
Mamma mia, ale gafę strzeliłem. Miało być w "Herkules w Nowym Jorku", a nie w "Pumping Iron"! Mój błąd. Sorki.
Muzyka naprawdę niezła, trochę pompatyczna. Film ma swój klimat i muzyka jest jednym z ważnych jego elementów.
Zgadzam się, muzyka Poledourisa naprawdę kapitalna, aż dziw bierze że pominięto ją w nominacjach do najważniejszych nagród.
Jak najbardziej potwierdzam, ścieżka dźwiękowa do oryginalnego Conana to istna perełka. Co do samego filmu można mieć mieszane odczucia jednak w tej sferze to absolutna ekstraklasa. Pomimo wielkiej sympatii do wieloletniej działalności Morricone, Williamsa, Elfmana czy Hornera to jednak pomijając różnorodność tematów i gatunków dzieło Basila pozostaje dla mnie niedoścignionym wzorem.
pozdrawiam.