Nie nastawiałem się na genialny film, raczej na kino typu - "widzu masz tu Arnolda, patrz jaki on jest
niesamowity" :D Cały film składa się z sekwencji - Arnold pręży muskuły, macha mieczem, uprawia
seks, zabija, wymieni zdanie, bądź dwa z kimś tam ;) I to wystarczy, żeby stworzyć przyjemny film,
który można obejrzeć, siedząc w fotelu z dobrym piwem w dłoni i podziwiać muskulaturę młodego
Arnolda ;)
Arnold stworzył naprawdę mistrzowską postać. On nie pręży tylko muskułów, to nie The Rock. Ponadto film ma świetne zdjęcia, klimatyczne, świetną muzykę. Realistycznie przedstawia baśniowy świat, widz wieży w to co widzi. No i historia jest wciągająca i nie emanuje patosem, co ostatnio jest rzadkością. Nie wiem czego chcieć więcej od filmu fantasy. Oczywiście nie każdemu musi się podobać ten klimat. Ale stwierdzenie, że film składa się z sekwencji i Arnold pręży muskuły, to tak jakby opisać muzykę Beatlesów że McCartnej szarpie za struny a Lennon coś tam miałczy do mikrofonu. Niby można ale co takie zdanie świadczy o o jego autorze?!