Muzyka z filmu jest chyba najlepsza jaka w zyciu udalo mi sie slyszec. Basil Poledouris odwalil kawal dobrej roboty - wiecej zablysnol geniuszem w czystej postaci. To co dobiega z glosnikow jest dla mnie negacja calej kategori soundtrack. Soundtrack to muzyka do filmu a tu jest zupelnie na odwrot to film do muzyki. Oczywiscie nic to nie ujmuje widowisku Miliusa - wrecz przeciwnie nadaje filmowi calkiem nowy dotychczas mi nieznany wymiar. Kuszac sie o porownanie dobrej muzyki filmowej np z Gladiatora ktory jest oczywiscie innym gatunkowo niz Conan nasuwa sie mysl ze w tym pierwszym sluchacz muzyki zatrzymuje sie co jakis kawalek, nazwijmy to dla precyzji "co ktores nagranie" (przynajmniej ja). W Conanie kazde nagranie perfekcyjnie odje moment filmu (badz kazdy moment filmu oddaje perfekcyjnie nagranie:)). Poza tym u Hansa Zimmera jest wiele watkow zapozyczynoch (np Sorrow ktora pochodzi pierwotnie od Petera Gabriela - Hans wyciol pierwotne skrzypce a za nie podlozyl utalentowana L.Gerard). Basil odwalil cala robote sam. Na koniec wysune smiala teorie ze Poledouris urodzil sie wlasnie do stworzenia tej muzyki, co niezmienia faktu ze inne jego dziela sa dobre ale bezspornie brak w nich "conanowego polotu". Pozdrawiam