dlatego można mu wybaczyć drobne niedociągnięcia i inne wpadki jest
BEZKONKURENCYJNY MA KLIMAT o którym mogą pomarzyć obecne superprodukcje
Takich filmów już nie będzie nigdy, bo oprócz świetnego klimatu i jedynej w swoim rodzaju ,,fajnej kiczowatości" lat 80, ma w sobie także magię epoki VHS - urodzeni po roku 1990 już tego pewnie nie docenią.
Ja czytałem prawie wszystko o Conanie, co tylko wyszło, więc chyba mogę zostać uznany za fana, a film mi się mimo to podoba. W zasadzie, to większość powieści i opowiadań nie pochodzi od Howarda, więc trzeba by mówić tu mówić o cyklu powieściowym ,,Conan", a nie tylko o prozie Howarda.
W filmie trochę ciężko rozpoznać jakiekolwiek historię z książek, raczej to taki miks wielu motywów ze świata Hyborii i życiorysu Cymmeryjczyka, z którego wyszło coś zupełnie nowego. Szczerze mówiąc, to ja bym oddał 10 współczesnych filmów z tą nudną trylogią o karłowatych gejach na czele, za jeszcze jeden taki kiczowaty film o Conanie z gubernatorem w roli głównej.
Uznaję tylko orginalne opowiadania Howarda(18 plus 2 powieści),a tych kontynuatorów z zasady nie czytam(raz mi wystarczył,każde następne gorsze od poprzedniego) bo,po 1 przerabiają często nieudolnie orginalna prozę Howarda,2 wymyślają sami od siebie straszne nieraz głupotki co nijak się ma do orginalnej postaci Conana.A życiorys Conana w filmie to po prostu masakra chyba jeszcze gorsze niż wypociny literackie niektórych kontynuatorów.O jakich karłowatych gejach piszesz bo nie kojarzę no chyba że to kolejne nieudolne wypociny "tfurcuf"Conana.
Fakt faktem, opowiadania Howarda są najlepsze, ale określanie wszystkich kontynuatorów jako ,,tfurcuf" jest mocno krzywdzące. Np. ,,Conan dezerter", którego napisał John Maddox Roberts, lub ,,Conan renegat", czy ,,Conan
Wielki" Carpentera były całkiem niezłe. Także parę niedokończonych opowiadań Howarda uzupełnili de Camp i Carter, więc te też warto przeczytać, bo znać w nich iskrę mistrza :)
Trzeba jednak przyznać, że dopiero później, w efekcie wciskania w każde wolne miejsce w życiorysie nowych przygód, Conan był tak zapracowany, że by się biedaczyna zalatał na śmierć. Przez to też powstały głupotki i nieścisłości, bo autor autorowi nierówny.
A ci karłowaci geje, to ci sami, o których mówił Randal w filmie ,,Clerks 2" :D
De Campa i Carera uznaję bo bodajże znali Howarda osobiście, po za tym porządnie przerabiali prozę Howarda,i mieli własną całkiem ciekawą prozę na koncie.Nieźle orginalną historię napisał też Wagner,ale pozostali najczęściej Przerabiali orginalne opowiadania Howarda z innymi bohaterami w tle na Conana,co jak się czytało wychodziło zarówno dziwnie jak i śmiesznie bo wyglądało to jak plagiat gdzie zmienili tylko najważniejsze imiona a akcja działa się np. w państwie Jerozolimskim,a te ich własne pomysły też często są i były przesadzone.Zwłaszcza kiedy czytało się też nieopublikowane opowieści Howarda to te nieudolne plagiaty aż po oczach biły.Howard śmiem powiedzieć że stworzył wielu naprawdę ciekawych bohaterów z których Conan jest najsławniejszy,ale nie najciekawszy.Problem w tym że mało jest jego literatury dostępnej w naszym języku ale jako twórca gatunku dark fantasy do dzisiaj jest świetny.Nie potrzebował 1000 stronicowych tomów pisać by jego historie były ciekawe i z sensem jak to robią współcześni pisarze.
Prawda, pod wieloma względami o wiele ciekawszy jest wg. mnie Solomon Kane, którego ostatnio dość nieudolnie ,,zekranizowali" (czyt. wzięli dość znanego bohatera i zrobili z niego... no szkoda słów). Opowiadania z nim mają tak mroczny klimat, że aż człowieka momentami ciary przechodziły, jak się to czytało. A w Polsce prawie nikt o nich nie słyszał.
Bo reżyser zabawił się w scenarzystę i zamiast sfilmować któreś z opowiadań zaczął sam wydziwiać np. scena z ukrzyżowaniem ściągnięta z Conana"narodzi się wiedźma".Nie wiadomo po co bo opowiadania o Solomonie Kane są świetne niestety malutko ich po polsku.Ale to nic chcą sfilmować Brana Mak Marna i naprawdę nie wiem czy martwić się czy też cieszyć ale to jeszcze ponad rok.
Z tego, co pamiętam, to wydano sporo opowiadań z Salomonem w cyklu ,,Niepublikowane opowieści". Czasami można dorwać na jakiejś aukcji. A dawno temu kupowałem w kiosku takie zeszyty ,,Magią i mieczem" i w jednym były ,,Skrzydła wśród nocy".
Wiele książek i opowiadań można znaleźć na necie. Pobranie ich uważam za usprawiedliwione w obliczu tego, że polscy wydawcy to dupy wołowe i ze starszego fantasy prawie nic u nas nie można kupić :(
Też pamiętam bo mam je z tego samego źródła ale popatrz na datę wydania niedługo stuknie 18-20lat(dla niedokończonych opowieści) to jest całe pokolenie młodych ludzi którzy nigdy z tymi opowiadaniami nie mieli nic wspólnego,znają tylko dzisiejszych pisarzy prezentujących różny poziom i jakość.Trzeba być Fanem gatunku by szukać opowiadań i powieści starych pisarzy,co pod wieloma względami mieli dużo lepsze pomysły i warsztat od współczesnych. Nowych wydań brak i to jest smutne,bo młodzi ludzie nie wiedzą co tracą,myśląc że to co mają jest lepsze od tych starszych.
Strasznie mnie boli, jak reżyser coś od siebie daje. Dla mnie wielkim byłby ten, co potrafiłby na wodzy trzymać swoje fantazje i niczym dokumentalista nakręcić ekranizację. Że też żaden ze znanych i cenionych reżyserów nie ma aspiracji do tego :/. To by było dopiero wyzwanie siły woli i pokory dla każdego z nich. Ale widać nie znają oni litości ani fanami niczego nie są i niestety nie uznają czyjejś wyższości nad swoim "talentem'.
a kto to jest ten Bran Mak Mar, bo zagooglowałem i nic nie znalazłem; i proszę o wybaczenie mi niewiedzy jeśli odpowiedź jest oczywista;
też lubiałem kiedyś czytać Howarda i rzeczywiście ciężko było zawsze coś dostać w księgarniach czy bibliotekach, ale teraz i tak przez pracę to nie ma czasu nawet na okładkę spojrzeć...
Sorry, sam sobie już odpowiem, chodziło o bohatera nazywającego się Bran Mak Morn który jest bohaterem kilku pulp fiction opowiadań Roberta E. Howarda . W opowieściach, które w większości zostały opublikowane w "Weird Tales" . W googlach wpisałem Marn zamiast Morn i nic mi nie znalazło.
Tytułowy bohater to mityczny król starożytnej Brytanii, który zatrzymał niepokonane wojska imperium Rzymskiego dzięki wparciu sił nie z tego świata.