Jakoś tak się dziwnie złożyło, że ludzie o zerowej wyobrażni i wrażliwości betonu rozpisują się o czymś, co jest dla nich tak samo osiągalne jak kolory dla ślepca. Tym czymś jest wrażliwość.
Mam obecnie 42 lata i doskonale pamietam pierwszy raz gdy obejrzałem film Conan Barbarzyńca. Czymś co mnie ujeło i chwyciło za serce to klimat i pasja od pierwszej sceny do ostatniej. Pasja ludzi którzy wykreowali świat na celuloidowej taśmie. To jeden z nielicznych filmów które żyją, mają w sobie energię. Zawdzięczają to temu, że nie ma za dużo słów. Tak jak 2001 Odyseja Kosmiczna, czy całkiem bezsłowna Walka o Ogień. Film uderza ruchem, obrazem i dźwiękiem. Mistrzowska muzyka w której słychać tony z Wagnera idealnie harmonizuje z obrazem. To ten rodzaj dzieła który daje swobodę w interpretacji. Nie da się go pojmować w jedyny, słuszny sposób. Film opowiada o tym z czym sami się zmierzamy. Film jest uniwersalistyczny. Dawno udowodniono, że nie sama fabuła jest ważna, a sposób jej opowiedzenia jest istotny. Bo czyż nie tracimy bliskich, czyż nie poznajemy przyjaciół, czyż nie dokonujemy wyborów. Doświadczamy świata który jest okrutny, bo ludzie go takim sprawili. Płacimy daninę bóstwom, bogu który poza złudzeniem nie daje tak naprawdę nic, nic. Jednak jak widać po ukłonie córki króla Osrica, gdy Conan schodzi po zabiciu Thulsa Doma, potrzeba posiadania bóstwa jest ogromna. Nie będę rozwlekał się nad dziełem, ani zbyt wiele miejsca poświęcał recenzji Gaspara. Skwituje krótko – jest żałosna. Sam jej autor ujawnia fobie i skrywane skrzętnie pragnienia homoerotyczne. Nie rozumiem jednego. Dlaczego ta nieszczęsna recenzja, pozbawiona polotu, ujrzała światło dzienne?
Mariusz Pomianowski
Bo na filmwebie sporo takich knotów jak ta recenzja przechodzi.
Dobrze ujęte.
Brawo Panie Mariuszu.
Przed chwilą napisałem cały długaśny post na temat filmu i tej recenzji w odpowiedzi na post Elizeusza i już mi się nie chce rozpisywać ;] Powiem tylko, że w 100% zgadzam się z tym, co napisałeś. A Kaspar to po prostu żałosny, sfrustrowany osobnik, co wyszło w jego recenzji. Ma też chyba jakiś kompleks na punkcie Arnolda.
Ten kaspar czy jak mu tak albo urodził się na jakimś totalnym zadupiu albo został zrobiony w locie na schodach, bo jak inaczej można napisać tak nędzne wypociny lub nawet brak na to określenia...